piątek, 6 września 2013

Duża vs. mała.

Na pomysł napisania niniejszego artykułu, wpadłem już jakiś czas temu. Wszystko zaczęło się od kupna na aukcji internetowej modelu w skali 1:43, który jest prawie identyczny z samochodem, którym poruszam się na co dzień. Niestety okoliczności nie sprzyjały przygotowaniu materiałów do publikacji. Albo panujące nieodpowiednie warunki atmosferyczne skutecznie uniemożliwiały wykonanie zdjęć samochodu, albo gdy pogoda była idealna, to auto nie było odpowiednio przygotowane do sesji fotograficznej etc. Wreszcie, gdy wakacje dobiegały już końca udało mi się zsynchronizować wszystkie elementy (odpowiednia pogoda, czysty pojazd, naładowane baterie w aparacie), niezbędne do wykonania sesji fotograficznej.
Pomysł na artykuł, w moim mniemaniu jest dość nietypowy. W treści pragnę porównać pełnowymiarowy pojazd, którym poruszam się na co dzień, z jego zminiaturyzowanym odpowiednikiem. Oba modele zostały zakupione w autoryzowanym salonie i są w moim posiadaniu od nowości.


Ford Fiesta wytwarzany jest nieprzerwanie od 1976 roku. Ten model jest jednym z najdłużej produkowanych obecnie samochodów. Oczywiście współczesna Fiesta jest całkowicie inna od tej z lat 70. Każda kolejna generacja (obecnie siódma generacja (Mk VII) po faceliftingu), jest udoskonaleniem poprzedniej wersji. Wciąż jest to autko małe, łatwe do prowadzenia i parkowania w zatłoczonych miastach. Konstrukcja jest dość prosta i przede wszystkim trwała. Zmienia się wygląd, rozwiązania techniczne lecz nie zmienia się ta koncepcja małego samochodu miejskiego opracowana przez Forda w latach 70 ubiegłego wieku.


Prezentowany Ford Fiesta jest szóstą generacją (Mk VI) tego popularnego miejskiego samochodu. Model ten produkowany był od końca 2001 do 2008. Jesienią 2005 roku miał miejsce gruntowny, "duży" facelifting. Zmiany objęły pas przedni i tylny. Przeprojektowano przednie reflektory i tylne lampy. Zastosowano nowy wzór zderzaków. Zwłaszcza tylny zderzak zyskał na urodzie dzięki wkomponowaniu w niego miłych dla oka, dużych okrągłych świateł odblaskowych. Całkowicie zmienił się wygląd deski rozdzielczej. Była dostępna w kilku wariantach kolorystycznych (m in. czerwono - czarna i niebiesko - czarna). Pojawiły się nowe modele fabrycznych radioodbiorników, które od teraz mogły być wyposażone w zewnętrzne źródło dźwięku (AUX). Czarne wewnętrzne klamki zamieniono na srebrne aluminiowe. Oczywiście dostępne były nowe wzory tapicerek, kołpaków i felg aluminiowych. Mało kto wie, ale nie był to jedyny facelifting, któremu poddano małego Forda. Na przełomie 2003 i 2004 roku, Fiesta Mk VI przeszła bardzo kosmetyczne, lecz zauważalne zmiany. Przestylizowano zegary oraz zmieniono podświetlenie wskazówek z pomarańczowego na czerwone. Zmienił się kształt wyświetlaczy ciekłokrystalicznych pokazujących ilość paliwa w baku oraz temperaturę cieczy chłodzącej. Do czasu "małego" faceliftingu standardowo montowano deskę rozdzielczą, której górna część była koloru czarnego, lecz spód był w odcieniach szarości. Boczki drzwi także były szare. Trzeba przyznać, że to "rozjaśniało" małe wnętrze. Do dziś się zastanawiam dlaczego zrezygnowano z tego rozwiązania na rzecz stosowania w późniejszym okresie produkcji jednolicie czarnej deski rozdzielczej i czarnych boczków drzwi. Dwukolorowa deska rozdzielcza nadal była dostępna w najdroższej i prestiżowej wersji Ghia. Natomiast od "małego" faceliftingu w niektórych "średnich" wersjach wyposażeniowych, zaczęto lakierować na kolor nadwozia zewnętrzne klamki, listwy boczne oraz listwę klapy bagażnika, w której ukryto oświetlenie tylnej tablicy rejestracyjnej. Malowano albo klamki, albo listwy boczne, choć są wersje, w których wszystkie te elementy są w kolorze nadwozia. Przy okazji tego faceliftingu także pojawiły się nowe (jasne) wzory tapicerek, nowe wzory kołpaków i felg aluminiowych.


Ford Fiesta znajdujący się w moim posiadaniu został wyprodukowany w marcu 2005 roku. Jest to wersja z silnikiem diesla TdCi o pojemności 1.4l i mocy 68 KM. Jednostka napędowa powstała w kooperacji z Peugeotem. Niestety nie ma sportowego charakteru. W przypadku gdy w samochodzie znajdują się cztery osoby, a bagażnik wypełniony jest walizkami, mocy, zwłaszcza na podjazdach, na pewno brakuje. Jednakże nieobciążona Fiesta, jest żwawa i wesoło pokonuje kilometry. Największym atutem jednostki napędowej jest jej mały apetyt na paliwo. Przy delikatnym obchodzeniu się z pedałem gazu, można uzyskać katalogowe wartości spalania lub nawet niższe. Średnie spalanie w cyklu mieszanym latem, w przypadku mojego egzemplarza oscyluje w okolicach 4.2l /100km. Kilkukrotnie udawało mi się przejeżdżać w cyklu mieszanym dystans 1000 km bez potrzeby wizyty na stacji benzynowej i uzupełniania 43 litrowego zbiornika paliwa.


Zawieszenie jest dość sztywno zestrojone, ale dzielnie radzi sobie z polskimi drogami. Nie lubi poprzecznych nierówności nawierzchni. Jest zaskakująco trwałe. Fiesta bardzo dobrze trzyma się drogi i pewnie zachowuje się w zakrętach. Układ kierowniczy jest precyzyjny. Kierownica pracuje lekko, ale stawia delikatny opór, co pozwala bardzo dobrze wyczuć zachowanie samochodu. Prowadzenie daje bardzo wiele przyjemności z jazdy.
Fiesta przeznaczona jest do jazdy miejskiej, więc w mieście czuje się najlepiej. Jest mała i zwinna. Ze względu na niewielkie rozmiary łatwo ją zaparkować. W samochodzie panuje bardzo dobra widoczność. Jednakże przednie słupki są dość grube i czasem przeszkadzają zasłaniając widok podczas wykonywania manewru skrętu. Prześwit sprawia, że nie trzeba się obawiać nieco większych niż standardowe, krawężników. Zaskakuje wielkość kabiny. Jak na samochód, którego długość nie przekracza 4 metrów, Fiesta oferuje naprawdę dużo miejsca dla pasażerów i ich bagaży. Mając 190 cm wzrostu bez problemu zajmuje miejsce za kierownicą. Tylna kanapa także zapewnia komfort podróżowania. Siedząc z tyłu nie zahaczam kolanami o oparcia przednich foteli. Nie uderzam głową o sufit, co niekiedy zdarzało mi się w samochodach wyższej klasy. Fiesta może nie jest stworzona do dalekich podróży, lecz pomimo swoich rozmiarów, bez znacznego uszczerbku na komforcie podróżowania, mieści 4 osoby wraz z bagażem. Po rozłożeniu tylnych siedzeń zmieści rower górski. Ponadto w przypadku weekendowych wyjazdów narciarskich i po rozłożeniu 2/3 części oparcia, zabiera na pokład 3 osoby, sprzęt narciarski (jednakże snowboard nie dłuższy niż 166cm) oraz inne narciarskie bagaże.


Mój egzemplarz ma przejechane 140 tyś km i właściwie jest bezawaryjny. Oczywiście wszelkie elementy mechaniczne oraz płyny, które w naturalny sposób ulegają zużyciu należy w odpowiednim czasie wymieniać. Natomiast szczęśliwie nigdy nie przytrafiła mi się żadna przykra niespodzianka połączona z przymusowym postojem na poboczu drogi. Za każdym razem Fiesta zawozi mnie bezpiecznie na miejsce przeznaczenia i z powrotem. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że najmniej trwałym mechanicznie elementem wchodzącym w skład układu napędowego jest łożysko półosi napędowej. Otóż po przejechaniu nieco ponad 70 tyś km traci swoje właściwości łożyskowania, zaczyna buczeć. W związku ze stawianymi przezeń oporami, niesprawne łożysko zwiększa opory toczenia pojazdu oraz spalanie. W skrajnych przypadkach może dojść do ukręcenia półosi napędowej. Bardzo trwałe okazało się być sprzęgło, które skutecznie działało przez 100 tyś km. Delikatnie traktowany układ hamulcowy także sprawnie wyhamowywał Fiestę przez 100 tyś km. Po tym dystansie zostały wymienione klocki i tarcze hamulcowe na przedniej osi. Na tylnej osi wciąż znajdują się skutecznie działające fabryczne bębny hamulcowe. Przy 130 tyś uszkodzony został amortyzator tylnego koła. Stracił swoje właściwości amortyzujące. Panowała wtedy zima, w różnych miejscach nawierzchni pojawiały się ubytki. Uszkodzenie powstało prawdopodobnie w wyniku silnego kontaktu układu zawieszenia z klasyczna zimową drogową dziurą. Gdyby nie to, para tylnych fabrycznych amortyzatorów wciąż dzielnie służyłaby w samochodzie.
Jakiś czas temu awarii uległa manetka służąca do sterowania wycieraczkami. Po próbie uruchomienia spryskiwacza przedniej szyby, włączała się tylna wycieraczka. Przełącznik ten bez problemu można wymienić we własnym zakresie. Nie trzeba ściągać koła kierownicy. Wymiana niektórych elementów oparta jest o zasadę plug & play, co umożliwia samodzielną naprawę. Ma to oczywisty wpływ na obniżenie kosztów utrzymania samochodu.
Wielu potencjalnych użytkowników rezygnuje z zakupu samochodu z silnikiem diesla wyposażonego w system common rail, argumentując to niską trwałością podzespołów i wysokimi kosztami naprawy listwy wtryskowej common rail lub turbiny. Jednakże z własnego doświadczenia wiem, że kulturalnie traktowany zespół napędowy, będzie kulturalnie się zachowywał. Silnik diesla zamontowany pod maską opisywanej Fiesty, pomimo przebiegu 140 tyś km, wciąż równo i gładko pracuje radośnie klekocząc. Z rury wydechowej nie wydobywają się żadne niepokojące wyziewy.
W pewnych kręgach szeroko pojętych fanów motoryzacji panuje pogląd, że samochody marki Ford to synonim pojęcia korozja. Faktycznie prawdą jest, że po ulicach porusza się sporo pojazdów tej marki, których nadwozie jest delikatnie mówiąc, w katastrofalnym stanie. Jednakże stan ten dotyczy egzemplarzy dość już wiekowych i w większości przypadków zaniedbanych. Koncern Ford na wyprodukowane przez siebie modele, udziela 12 letniej gwarancji na perforacje nadwozia. Rozwiązanie to skutecznie eliminuje problemy z korozja, pozostawiając zawartość portfela użytkownika Forda, w nienaruszonym stanie. Nie ukrywam, że w prezentowanej Fieście korozja także się pojawia, ponieważ jest to przedmiot metalowy, od 8 lat wystawiony na działanie czynników atmosferycznych. W przypadku prezentowanego egzemplarza gwarancja wciąż obowiązuje, co w prosty sposób przekłada się na niewystępowanie ognisk korozji na powierzchni karoserii.



Prezentowana miniatura Forda Fiesty w skali 1:43, została wykonana dla sieci dealerskiej Forda, przez znaną firmę Minichamps. Ten niemiecki producent słynie z wytwarzania dokładnych i precyzyjnych modeli samochodów i ciężarówek. Miniatura Forda Fiesty przedstawia wersję produkowaną pomiędzy 2001, a 2003 rokiem. Można to poznać po wnętrzu, które jest czarno szare oraz po charakterystycznym dla tego okresu produkcyjnego, wzorze zegarów.
Model wykonany jest na najwyższym poziomie. Obfituje w liczne drobne detale. Zwłaszcza wnętrze wykonano niezwykle precyzyjnie. Na miniaturowych nawiewach poza kratką wentylacyjną są widoczne nawet srebrne obwódki. Widoczne są zegary oraz radio fabryczne. Po jego prawej stronie można zauważyć cztery przyciski odpowiadające za sterowanie ogrzewaniem przedniej i tylnej szyby. Miniaturowe klamki wewnętrzne mają inny kolor niż tapicerka drzwi. Jedynym mankamentem jaki udało mi się wypatrzeć jest światło cofania, które znajduje się po nieprawidłowej stronie modelu. Fiesta Mk VI produkowana do 2005 roku miała pojedyncze światło cofania znajdujące się oczywiście po prawej, a nie po lewej stronie jak to jest odwzorowane na miniaturze. Poza tym szczegółem, mała Fiesta prawidłowo odwzorowuje swój prawdziwy odpowiednik.





pvs


Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie treści postów oraz zdjęć bez zgody autora zabronione.


Ja.A.

4 komentarze:

  1. Bardzo fajny pomysł!
    Może i ja się pokuszę o porównanie małej i dużej Ibizy :)
    Bardzo ładnie i zgrabnie opisane obie Fiesty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokuś się pokuś, tymbardziej, że wiem, że na temat Seata masz wiele do powiedzenia;)
      Polecam każdemu blogerowemu moto maniakowi opracowanie takiego porównania. Artykuł powstał na zajawce i właśnie dzięki temu przyjemnie się pisało.

      Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Miło mi, że artykuł się podoba.

      Dziękuję za komentarz i zapaszam ponownie.

      Usuń