piątek, 22 lutego 2013

Ukochany klasyk.

Samochód, którego model prezentuję w niniejszym poście, produkowany był seryjnie w latach 1989-1999. Decyzja o jego budowie zapadła w 1981 roku, lecz prace związane z projektowaniem i wdrożeniem do produkcji, zaczęły się dopiero trzy lata później. Producent miał ambicję stworzyć samochód mogący konkurować z takimi sportowymi legendami jak: Porsche, Ferrari i Lamborghini. Ze względu na masę całkowitą pojazdu, nie udało się w pełni zrealizować tego planu. Potężna dwunastocylindrowa, widlasta jednostka napędowa o pojemności 5000cm3, generująca 300KM, w połączeniu z ciężkim luksusowym nadwoziem, nie była w stanie zaoferować takich osiągów jak konkurenci. Waga samochodu, w zależności od wersji silnikowej i wyposażenia, oscylowała wokół 1800kg. Powstało ponad 30.000 sztuk tego pojazdu, w różnych wersjach i odmianach silnikowych. Sylwetka samochodu mierząca ponad 4,7m, ma kształt klina. Stylistyka nadwozia jest bardzo agresywna i dynamiczna. Długa maska i niski przód oraz wyraźnie zaakcentowany bagażnik od razu przywodzą na myśl, że mamy do czynienia z luksusowym samochodem sportowym. Charakterystycznym elementem były przednie reflektory. Wysuwały się z otworów umieszczonych na masce silnika. Uważam, że wygląd tego pojazdu jest ponadczasowy i z biegiem lat nic nie traci na swojej atrakcyjności.


Zawsze marzyłem by postawić na półce model BMW 850i w skali 1:18 produkcji Maisto. Moje marzenie ziściło się dopiero we wrześniu 2012 roku. Chęć posiadania takiej miniatury towarzyszyła mi już od wczesnych lat dziecięcych, które to przypadają na początek lat 90 ubiegłego wieku. Wtedy to moją ówczesną modelarską pasję, wspierali rodzice i inni członkowie rodziny. Kolekcja rozwijała się przede wszystkim dzięki wręczanym mi z różnych okazji, prezentom. Niestety, nigdy nie dostałem modelu, o którym najbardziej marzyłem. Powodów było oczywiście kilka. Dwa najważniejsze to dość wygórowana cena zakupu oraz fakt, że w tamtym okresie najbardziej zainteresowany byłem jednak skalą 1:24. Beemka w skali 1:18 byłaby dużo większa od innych moich modeli i po prostu, by mi do niczego nie pasowała. Z czasem model zniknął ze sklepowych półek, a mi przestało już na nim zależeć. Do czasu. Jakiś czas temu firma Welly wprowadziła do swojej oferty miniaturę BMW 850i w skali 1:24. Byłby to dobry zakup, ponieważ ich propozycja pasowałaby mi skalą do pozostałej części kolekcji. Moje dziecięce marzenie odżyło, gdy na stronie internetowej Welly obejrzałem zdjęcia ich nowej propozycji. Jednakże po wnikliwym ich przestudiowaniu, początkowy zachwyt prysł jak bańka mydlana. Miałem wrażenie, że miniatura nie trzymała skali i miała zaburzone proporcje. Detal związany z wykonaniem przednich reflektorów, przechylił czarę goryczy. Otóż, prawdziwy samochód marki BMW serii 8, ma otwory w masce silnika, przez które wysuwają się przednie reflektory. W modelu proponowanym przez Welly, jedynie je zaznaczono. W otwieranej masce silnika brak jest otworów na wysuwane lampy. Muszę przyznać, że całkowicie zniechęciło mnie to do zakupu miniatury od tego producenta. Zacząłem poszukiwania modelu BMW 850i, który ma prawidłowo odwzorowane charakterystyczne szczegóły. Ustaliłem, że firmy: Revell i Shabak, produkowały niegdyś miniatury BMW serii 8 w skali 1:24. Revell oferował ją także w skali 1:18. Niestety dziś bardzo rzadko pojawiają się na internetowych aukcjach, a gdy już są, to osiągają zawrotne ceny. Znakiem rozpoznawczym modeli wydanych przez obie te firmy, były ręcznie wysuwane przednie reflektory. Godną rozważenia jest możliwość zakupu miniatury wydanej w latach 90, przez firmę Maisto. Pomimo, że już coraz rzadziej pojawiają się one na aukcjach internetowych, wciąż można je nabyć za dość rozsądną cenę. Jednakże do dziś żałuję, że Maisto nigdy nie zdecydowało się na wdrożenie do produkcji Bmw 850i w skali 1:24. Uważam, że to spory błąd z ich strony.


BMW 850i, które udało mi się zakupić, przedstawia model z 1990 roku. Wykonała je oczywiście firma Maisto, w skali 1:18. Nadwozie pokryte jest wspaniałym metalicznym lakierem koloru niebieskiego, który podkreśla jasne, kremowe wnętrze modelu. Niestety warstwa lakieru nie jest położona idealnie. Na karoserii występuje trochę bąbli i zacieków. Mój model ma też niestety kilka otarć spowodowanych przez poprzedniego właściciela. Chciałbym nadać lakierowi nowy blask. Dlatego zastanawiam się nad zakupem delikatnych  środków modelarskich, służących do polerowania lakieru. Mój egzemplarz ma jedną małą wadę fabryczną. Mianowicie lewy migacz w rzeczywistości jest prawym migaczem i został zamontowany w zderzaku "do góry nogami". Sądzę, że ktoś pomylił się na etapie produkcji. Mimo wszystko jak na ponad dwudziestoletni model, prezentuje się wspaniale. Jest kompletny i technicznie sprawny.


Dzięki temu, że w większości modeli w skali 1:18 wszystko się otwiera, możemy zajrzeć w dosłownie każde miejsce. Patrząc na przód, w oczy rzuca się klasyczny dla bawarskich produktów wlot powietrza w kształcie małych "nereczek". Maska posiada, tak ważne dla mnie, otwory na "wysuwane" reflektory. Zaglądając pod nią, widać dokładnie odtworzoną komorę silnika. W centralnej jej części znajduje się szczegółowo odwzorowany dwunastocylindrowy, widlasty silnik. Wytłoczono na nim napisy i loga Bmw. W podszybiu zamontowano wycieraczki, które gdy nie są używane, chowają się pod górną krawędzią maski. Wnętrze jest dobrze odwzorowane, lecz elementy, z których się składa, nie są najlepiej do siebie dopasowane. W modelu zamontowano trójramienną sportową kierownicę ze znakiem Bmw. Za nią znajduje się wyraźna naklejka przedstawiająca zegary wraz z kolorowymi kontrolkami oraz nawiewy. Przyciski na konsoli centralnej zostały pomalowane srebrną farbą. Niezwykle szczegółowo wykonano tunel środkowy. Na nim, poniżej konsoli, zamontowany jest lewarek skrzyni biegów. Pomiędzy siedzeniami, dokładnie widać rączkę hamulca ręcznego oraz, co zaskoczyło mnie najbardziej - półeczkę na drobiazgi. Na boczkach drzwi odwzorowano tapicerkę wraz z podłokietnikiem. Widać także klamkę do otwierania drzwi oraz kratkę nawiewu. Na górnym rancie drzwi znajduje się czarny pasek imitujący miejsce, w które wsuwa się szyba drzwiowa. Na zewnętrznym poszyciu drzwi znajduje się otwór, w który włożona jest czarna plastikowa klamka. Oparcia przednich foteli dają się odchylać do przodu. Zarówno przednie fotele oraz tylną kanapę wyposażono w pasy bezpieczeństwa, na których wytłoczono zapięcia. Siedziska i oparcia są tak odlane by imitowały pomarszczoną skórę na siedzeniach. W przepastnym bagażniku znajduje się pełnowymiarowe kolo zapasowe. Nie jest ono odlane wraz z podwoziem. Składa się z felgi i gumowej opony. Koła w modelu, to dokładna miniatura prawdziwych kół montowanych seryjnie w samochodzie. Są to 16 calowe felgi aluminiowe, model: Styling 8 Kreuzspeichen-Styling. Koła są resorowane małymi amortyzatorkami sprężynowymi. Zawieszenie w modelu ugina się pod naciskiem na karoserię. Niestety zawiodłem się na sposobie wykonania zderzaków. Pomimo, że cała karoseria jest metalowa, to dolne nakładki na zderzak przedni i tylny są plastikowe. Konsekwencją tego jest różnica kolorów lakieru pomiędzy karoserią, a ospojlerowaniem zderzaków. Jest to widoczne z bliska. Po prostu lakier inaczej zachowuje się na plastiku a inaczej na metalu.


Przeglądając zdjęcia modelu Bmw 850i w skali 1:18 produkowanego przez Maisto zauważyłem, że były dwie wersje. Jedna z nich wyposażona jest w malowane na kolor nadwozia słupki "B" i ma "zamknięte" tylne boczne szyby. Druga wersja pozbawiona jest słupków "B", a tylne boczne szyby są "opuszczone". Druga wersja jest zgodna z pierwowzorem. Bmw serii 8, nigdy nie miało stałych środkowych słupków. Te chowały się w burcie pojazdu wraz z opuszczaną tylną boczną szybą. Między innymi, dlatego podajnik przednich pasów bezpieczeństwa zamontowano w oparciu fotela. (Identyczne rozwiązanie wykorzystano w Mercedesie SL500 [W129]).
Swoją drogą to ciekawe, że Maisto produkowało dwa różne modele przedstawiające jeden i ten sam samochód...

W zawiązaniu do tytułu tego wpisu: czy Bmw serii 8 jest samochodem "klasycznym"? Dla mnie samochody klasyczne to takie auta, które: albo odcisnęły piętno w historii motoryzacji, albo są inżynierskim cudem, albo takie, które już w czasach swojej świetności były samochodami całkowicie pozbawionymi sensu. Wg mnie Bmw 850i śmiało można zaliczyć do tej trzeciej grupy. Samochód był drogi w zakupie i utrzymaniu. Silnik o pojemności pięciu litrów okazał się za słaby do tego samochodu. Zarazem był paliwożerny i nieekonomiczny (spalanie benzyny w mieście ok. 25l/100km). Jednocześnie samochód wg mnie piękny, o idealnej linii nadwozia. Wspaniałe, gigantyczne i luksusowe sportowe coupe. I pomimo upływu ponad 20 lat od wdrożenia do produkcji i ponad 10 od jej zakończenia, auto nie zestarzało się ani o dzień. Wciąż rzuca się w oczy i robi spore wrażenie na ulicy - i chyba to jest definicja "klasycznego samochodu".


Więcej zdjęć: w galerii Bburago

pvs


Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie treści postów oraz zdjęć bez zgody autora zabronione.

sobota, 16 lutego 2013

Zajrzyjmy Francuzce pod spódnicę.

Około 2010 roku, firma Bburago zaskoczyła większość kolekcjonerów. Oto światło dzienne ujrzała premierowa miniatura przedstawiająca niezwykły pojazd. Jest to chyba jeden z pierwszych modeli, który został w pełni opracowany i wydany przez Bburago pod kierownictwem nowego, chińskiego właściciela.
Prawdziwy samochód powstaje we Francuskiej manufakturze. Roczna produkcja nie przekracza kilkudziesięciu sztuk.

Renault Mégane Trophy II - czy ktoś z szanownych Czytelników widział ten samochód na żywo? Czy ktoś słyszał kiedykolwiek ryk wydobywający się z 3,5 litrowego silnika w układzie V6, zainstalowanego w tym pojeździe? Czy ktoś widział te 360 koni, które radośnie hasają pod maską tego auta? Pewnie nie. Dlatego w tym poście chciałbym przybliżyć Wam nieco, sylwetkę tego niebanalnego wytworu francuskiej inżynierii motoryzacyjnej.

Firma Renault, jak dotąd zdecydowała się na produkcję modelu Mégane Trophy w dwóch odsłonach. Mimo wszystko obie generacje, technicznie i mechanicznie są do siebie bardzo podobne. Różnią się głównie mocą silnika oraz kształtem nadwozia.
Miałem styczność z obydwoma generacjami tego modelu.



Mégane Trophy pierwszej generacji poznałem bardzo dokładnie. Wielokrotnie miałem okazję delektować się widokiem tej niezwykłej maszyny pędzącej po torze wyścigowym. Ogromne wrażenie robiła na mnie także, gdy stała w wyścigowym boksie, w którym przygotowywano ją do zawodów.




Bburago postanowiło opracować i wydać miniaturę przedstawiającą nowszy model - Mégane Trophy drugiej generacji.


Mégane Trophy drugiej generacji miałem okazję podziwiać tylko podczas imprezy N-Gine Renault F1 Team Show, która odbyła się 17 lipca 2010 roku na torze wyścigowym w Przeźmierowie pod Poznaniem. Była to impreza promująca sportowe osiągnięcia firmy Renault. Do udziału w tym wydarzeniu zaproszone zostały także polskie teamy, które w wyścigach wykorzystują pojazdy marki Renault. Jako gwiazda Formuły1 wystąpił Robert Kubica. Wtedy to, jak dotąd jedyny raz, bolid Formuły1 (Renault R29) pilotowany przez Roberta, jeździł po poznańskim torze. Prędkość jaką wtedy uzyskiwał, sięgała 290km/h.

Każda z obu wersji modelu Mégane Trophy, wzorowana jest na popularnym francuskim kompakcie segmentu C, czyli seryjnym trzydrzwiowym Renault Mégane. I tak: od 2005 do 2008 trwała produkcja Mégane Trophy I, które wzorowane było na sylwetce Renault Mégane II (2002-2008). Od 2009 do dnia w którym publikuję niniejszy post, produkowane jest Mégane Trophy II, które wzorowane jest na Renault Mégane III (2008-_).

Poza podobną linią nadwozia, wersja wyczynowa współdzieli wiele elementów konstrukcyjnych z seryjnym modelem. Te wspólne elementy, to: przednia szyba, klamki zewnętrzne drzwi, boczne lusterka wsteczne, wloty powietrza, przednie reflektory oraz tylne lampy. Silnik to zmodyfikowana jednostka napędowa V6, o pojemności 3,5 litra, pochodząca z Renault VelSatis. Ten sam silnik stosowany był także w Nissanie 350Z. Moc układu napędowego, w pierwszej wersji  Mégane Trophy wynosiła 330KM, w wersji drugiej moc zwiększono do 360KM. Samochód ten zbudowany jest na ramie, która zintegrowana jest z klatką bezpieczeństwa. Do ramy przytwierdzony jest potężny układ napędowy - silnik wraz z 6-cio stopniową sekwencyjną skrzynią biegów. Całość umieszczona centralnie - tuż przed tylną osią pojazdu. Ma to wpływ na bardzo dobry rozkład masy oraz na obniżenie środka ciężkości. Amortyzatory, wahacze i pozostałe części zawieszenia zamontowane są także bezpośrednio do ramy pojazdu. Z zewnątrz całość obudowana jest nadwoziem wykonanym z lekkich materiałów. Taka konstrukcja powoduje, że samochód ten pozbawiony jest jakichkolwiek stref kontrolowanego zgniotu. Jedyne co chroni kierowce przed skutkami większej kolizji to klatka bezpieczeństwa, pasy bezpieczeństwa oraz zamontowany w przedniej części pojazdu, pod maską, tzw. crash box. Jest to czarne pudło z włókna węglowego, wypełnione materiałem zdolnym pochłonąć energię powstałą podczas uderzenia przodem o twardą przeszkodę. Kolejną ciekawostką jest, że Renault Mégane Trophy I posiada tylko jedne drzwi (te od strony kierowcy oczywiście). Tych od strony pasażera po prostu nie ma. Na karoserii widoczne jest przetłoczenie imitujące istnienie drzwi. Jest nawet prawdziwa samochodowa klamka, lecz nie da się za nią pociągnąć. Wnętrze samochodu jest niezwykle spartańskie. Składa się z namiastki deski rozdzielczej wykonanej z włókna węglowego, na której zamontowano wyświetlacz ciekłokrystaliczny pokazujący prędkość, obroty silnika oraz podstawowe parametry jednostki napędowej. By zająć miejsce za kierownicą trzeba się mocno nagimnastykować. Dostępu do bardzo ciasnego fotela kubełkowego broni masywna klatka bezpieczeństwa. Sportowa kierownica "Renault Sport", wyposażona jest w zestaw klawiszy służących do obsługi komputera pokładowego. Jest demontowalna. Takie rozwiązanie ułatwia zajęcie miejsca w fotelu kierowcy. W centralnej części konsoli znajduje się zestaw przełączników. Między innymi są tam: starter służący do uruchamiania silnika (w tym samochodzie nie ma typowego kluczyka), limiter prędkości używany w pit-lane (ogranicza prędkość do dozwolonej w pit-lane -60 km/h). Wokół kierownicy nie ma typowych manetek znanych z seryjnych samochodów. Włączniki świateł, kierunkowskazów i wycieraczki są zainstalowane na konsoli środkowej. Znalazło się tam także miejsce dla przełączników służących do regulacji mocy nawiewów. Po prawej stronie kierowcy zamontowany jest dodatkowy bak, mogący pomieścić 100 litrów paliwa. Wykorzystuje się go podczas wyścigów długodystansowych. Nadwozie ma budowę modułową. To oznacza, że każdy element ma spore rozmiary, ale można go bez większego wysiłku zdemontować. I tak po odkręceniu kilku śrub mocujących można zdjąć maskę wraz z nadkolami i zderzakiem oraz pokrywę silnika, która sięga od siedzenia kierowcy po tylny zderzak. Oczom ukaże się wtedy cała techniczna strona pojazdu z wygodnym dostępem do jednostki napędowej oraz większości podzespołów.



Mégane Trophy II ma identyczną budowę. Podobnie, i tu spartańskie wnętrze wyposażone jest tylko w niezbędne akcesoria. Także większość elementów nadwozia można odłączyć od samochodu. W tym modelu także ciekawostką są drzwi. Mégane Trophy II ma oboje drzwi. Otwierają się one "do góry" w dość charakterystyczny sposób. System zawiasów drzwiowych jest zupełnie inny od tego, do którego przez lata przyzwyczaiło nas np. Lamborghini.


Zarówno Mégane Trophy I jak i Mégane Trophy II, największe wrażenie robią w swoim naturalnym środowisku - na torze. Gdy samochód jest w ruchu, najpierw widać gigantyczny spojler wystający ponad pędzącą bryłę nadwozia. Zapewnia on ogromna siłę docisku tej ważącej nieco ponad 900kg konstrukcji. Ogromny wpływ na utrzymanie samochodu na torze ma dyfuzor. Robi on duże wrażenie ponieważ zamontowany jest właściwie zamiast tylnego zderzaka. Z tego miejsca widoczny jest także układ wydechowy wraz z tłumikami. Samochód zawieszony jest tuż nad ziemią (około 5cm), co w połączeniu z zupełnie płaską płytą podwozia także korzystnie wpływa na prowadzenie. Samochody są także bardzo mocno poszerzone, względem swoim cywilnych odpowiedników. Wnęki w nadkolach skrywają 18 calowe felgi z lekkiego stopu metalu. Dzięki poszerzeniom, szerokim oponom i twardemu zawieszeniu, samochód prowadzi się stabilnie i pewnie przy wysokich prędkościach. Gdyby nie te aerodynamiczne rozwiązania, kierowca nie byłby w stanie w pełni wykorzystać mocy samochodu i utrzymać poprawnego toru jazdy, zwłaszcza w zakrętach.
Modele Renault Mégane Trophy budową przypominają gokarta, natomiast osiągami i wyglądem bliżej im do aut klasy GT. Ciekawostką jest fakt, że Mégane Trophy I i Mégane Trophy II różnią się od siebie tylko mocą silnika oraz kształtem nadwozia. Wersje pierwszą można bez problemowo upgrade'ować do wersji drugiej. To kwestia wymiany silnika i modułowej lekkiej karoserii.


Żadnej z dwóch wersji Renault Mégane Trophy nie spotkamy na ulicy. Samochód ten został stworzony tylko i wyłącznie w jednym celu - do wyścigów. I to nie byle jakich wyścigów. Jakiś czas temu Renault postanowiło stworzyć własną serię wyścigową. Projekt nazywano: "World Series by Renault". Jest to cykl zawodów odbywający się w Europie, w której udział biorą tylko pojazdy marki Renault (m.in Renault Clio i bolidy napędzane silnikami Renault). Całość projektu pomyślana jest jako kuźnia talentów. Dzięki tej serii wyścigowej świat usłyszał o Robercie Kubicy, który w 2005 roku wygrał klasyfikację generalną Formuły Renault 3.5. Samochody Renault Mégane Trophy pierwotnie zostały stworzone po to, by ścigać się tylko pomiędzy sobą w ramach cyklu wyścigów "World Series by Renault". Oczywiście z czasem, można było nabyć używany egzemplarz i ścigać się nim w innych seriach wyścigowych.


W tym miejscu czuję się w obowiązku zaznaczyć i podkreślić coś, co jest nagminnie ze sobą mylone. W mediach często można spotkać określenie "rajd" i "wyścig" stosowane zamiennie jako synonimy. Jest to bezwzględny błąd, który natychmiast obnaża "doświadczenie" osoby w taki sposób komentującej sport motorowy. Różnica jest oczywista i łatwa do zapamiętania. Wyścig bowiem odbywa się na zamkniętym torze wyścigowym, przejeżdża się okrążenia. W samochodzie wyścigowym znajduje się tylko kierowca. Rajd natomiast odbywa się na różnych odcinkach specjalnych, czyli na zamkniętych drogach lub leśnych duktach prowadzących z punktu A do punktu B. W samochodzie rajdowym znajdują się dwie osoby: kierowca i pilot, który na bieżąco dyktuje kierowcy tempo jazdy. Jest jeszcze trzecia możliwość - wyścig górski. Łączy on cechy rajdu i wyścigu. Mianowicie wyścig górski odbywa się na zamkniętym odcinku drogi publicznej prowadzącym pod górę (element z rajdu). W samochodzie znajduje się tylko kierowca (element wyścigu). Oczywiście różnic jest więcej, ale te są najbardziej oczywiste.

Renault Mégane Trophy I - W Polsce były dwa egzemplarze tego niezwykłego pojazdu. Oba auta można było podziwiać w akcji, na pod-poznańskim torze wyścigowym. W latach 2008 - 2010 brały udział w Wyścigowych Samochodowych Mistrzostwach Polski (WSMP) zwanych także "sprintem" oraz w Długodystansowych  Samochodowych Mistrzostwach Polski (DSMP) zwanych także "endurance".



Podczas trzech sezonów wyścigowych okazało się, że auto jest bezkonkurencyjne w klasie D4 (Dywizja 4 - Samochody o pojemności silnika do 3500cm3). Okazało się także, że gdy prowadzi je doświadczony kierowca, auto jest tak szybkie, że może skutecznie konkurować z samochodami klasyfikowanymi w wyższej klasie.

Wyobraźcie sobie, że to auto, które jak podkreślam: składa się głównie z silnika, rurek i odrobiny plastiku, prowadzi kobieta. By okiełznać tę motoryzacyjną bestię trzeba być kobietą odważną, o silnym charakterze i stalowych nerwach. Znam jedną taką kobietę, która posiada te wszystkie cechy charakteru. Jest to góralka z krwi i kości. Pochodzi z Ustronia. Dysponuje także niezbędnym doświadczeniem pozwalającym jej na opanowanie tego, nie zawsze posłusznego pojazdu.



Chciałbym przedstawić: Karolinę, która reprezentuje zespół wyścigowy: Karolina Auto Sport.

Karolina zanim zasiadła za kierownicą potężnego Renault Mégane Trophy I, ścigała się dużo słabszymi pojazdami. Jej kariera kierowcy wyścigowego zaczęła się w 1998 roku. Podobnie jak jej idol - Michael Shumacher, swoje pierwsze okrążenia pokonywała prowadząc gokart. Następnie, po zdobyciu pierwszych doświadczeń wyścigowych, przyszedł czas na ściganie pełnowymiarowymi samochodami. Był 2001 rok. W Polsce rozpoczynał się drugi sezon, bardzo popularnego wtedy, Pucharu Alfy Romeo 2.0. Ścigano się tylko Alfami Romeo 156. W tym profesjonalnym cyklu zawodów, Karolina nabierała doświadczenia w prowadzeniu typowego samochodu wyścigowego. Na pewno nie miała łatwo. Stawka licząca 26 kierowców wyścigowych gwarantowała widowiskowość tej rywalizacji. Na torze panował spory tłok. Zawodnicy  zażarcie walczyli o każdy centymetr trasy. Pomiędzy samochodami dochodziło do ogromnej liczby stłuczek i wypadków. Przez to, seria wyścigowa cieszyła się w Polsce wielką popularnością wśród kibiców i mediów. W 2004 roku Karolina przesiada się za kierownicę   Hondy Civic VII typeR, w której osiąga pierwsze zwycięstwa. Uzyskuje jednocześnie dwa tytuły Mistrza Polski WSMP: w klasie Narodowej oraz w klasie H-2000. Jest to początek długoletniego pasma jej wyścigowych sukcesów. Do 2010 Karolina zdobyła w sumie 14 tytułów mistrzowskich startując samochodami: Honda Civic Type-R, Renault Clio oraz Renault Mégane Trophy I. W 2008 roku, odnosi pierwszy wielki sukces na arenie międzynarodowej - zostaje II Wice Mistrzem w klasie ST-E1+2000, w klasyfikacji FIA - CEZ. Są to Mistrzostwa Strefy Centralnej. Zawody te odbywają się na terenie krajów, których federacje motorowe przynależą do Strefy Europy Centralnej FIA. W następnym sezonie Karolina otrzymuje Superpuchar za najlepsze wyniki w sprincie (WSMP) i endurance (DSMP) w Polsce. Tym samym udowadnia, iż należy do grona najlepszych zawodników wyścigowych w Polsce i zagranicą. W następnych latach pasmo sukcesów trwa nadal. Kolejnym potwierdzeniem jej umiejętności i wyścigowego talentu stało się wygranie w roku 2010 i 2011, klasyfikacji generalnej Renault Festival na legendarnym torze Nürburgring w Niemczech. W tych zawodach mogą startować tylko samochody marki Renault. Wyścig wymaga pokonania czterech okrążeń przebiegających po kultowej Nordschleife (20,8km) oraz po torze Grand Prix Nürburgring (5,148km). Obiekt położony jest w górach Eifel, co powoduje, że różnica poziomów na trasie to prawie 300 metrów. Oba zwycięstwa Karoliny oglądało 200 tysięcy widzów. Renault Festival  to zawody towarzyszące słynnemu ADAC Zurich 24h-Rennen (najsłynniejszy niemiecki wyścig 24-godzinny).

Karolinę poznałem w 2004 roku w na torze wyścigowym "Masaryk Ring" w Brnie w Czechach. Co roku, jesienią odbywa się tam 6-cio godzinny wyścig długodystansowy zwany Epilogiem. Na tor zabrał mnie mój przyjaciel - Maciej, dziś mąż Karoliny. Mówił, że w tych zawodach, za kierownicą Hondy Civic mk VII, będzie startowała jego koleżanka ze studiów. Wsiedliśmy w auto i pojechaliśmy na prawdziwy tor wyścigowy. Wtedy to, po raz pierwszy zobaczyłem wyścigi na żywo. Kolorowe samochody, kierowców, tłumy mechaników, pit-lane, tiry dowożące sprzęt oraz kapitalne ciężarówki, w których mieszkają ekipy podczas weekendu wyścigowego. Wszystko jak w innym świecie. Pamiętam, że bardzo podobała mi się atmosfera tam panująca. Urzekł mnie unoszący się nad torem zapach spalin i benzyny. Huk wydobywający się z przejeżdżającego samochodu klasy DTM, dosłownie zwalał z nóg. Hałas panujący na torze to muzyka dla moich uszu. Od tamtego wydarzenia upłynęło bardzo wiele czasu. Przez ten okres miałem okazję gościć wraz z teamem Karolina Auto Sport, na kilku różnych torach i na kilku imprezach motoryzacyjnych. Pełniłem tam funkcję fotografa oraz "tablicowego". (Tablicowy lub Lollipop-Man, osoba odpowiedzialna za pomiar czasu okrążenia i pokazująca jadącemu kierowcy planszę, na której wyświetla: jego miejsce w stawce i stratę do lidera. Przekazuje także graficzną informację o konieczności zjazdu do boxu i wskazuje miejsce postoju w pit-lane). Muszę szczerze powiedzieć, że będąc na torze, za każdym razem czuję się jakbym był na nim pierwszy raz, wszystko jest nowe. Zapach spalin i benzyny wciąż wywołuje u mnie bezgraniczny uśmiech na twarzy. Silniki wciąż grają wspaniałą symfonię pisaną na bloki silnika, tłoki, doloty, korbowody i tłumiki. Każdorazowy wyjazd na wyścig był dla mnie czymś niezwykle ekscytującym, wielkim kulturalnym wydarzeniem, którego nie mogłem się doczekać.


Podczas weekendu wyścigowego Karolina zaciekle walczy na torze z przeciwnikami. To, że jest kobietą nie sprawia, że konkurenci obchodzą się z nią delikatnie. Powiedziałbym, że w tym środowisku, które przecież zdominowane jest przez mężczyzn, kobieta ma trudniej. Żaden z kierowców wyścigowych nie jest zadowolony z faktu, iż na mecie okazuje się, że przegrał z "kobietą za kierownicą". Podczas weekendu wyścigowego, który obfituje w treningi, kwalifikacje oraz oczywiście w wyścigi główne, Karolina jest skupiona, odłączona od świata zewnętrznego. Wtedy liczy się tylko czy samochód jest sprawny technicznie oraz czy jest dobrze ustawiony do warunków panujących na torze. Liczy się tylko, by w jak najkrótszym czasie przejechać odpowiednia ilość okrążeń. Karolina bardzo mocno związana jest ze swoją "Megi" i darzy swoje auto uczuciem i wielkim sentymentem.


Tak na marginesie, nie muszę chyba wspominać, że Karolina, z racji posiadania wielu doświadczeń w prowadzeniu samochodu, prowadzi bardzo pewnie i bezpiecznie. Gdy kieruje, wspólne podróżowanie różnego rodzaju środkami transportu jest naprawdę wielką przyjemnością. Jest chyba jedyną znaną mi osobą, której absolutnie mogę zaufać w kwestii techniki prowadzenia pojazdu.



Niestety z początkiem 2011 roku, osoby opracowujące regulamin wyścigów, zamiast uatrakcyjniać zawody, postanowili tak zmienić przepisy, by wyeliminować Renault Mégane Trophy z polskich aren wyścigowych. Z i tak już coraz słabiej obsadzanych zawodów odbywających się w ramach Mistrzostw Polski, zniknęły aż dwa egzemplarze tego bolidu. Ten sporny przepis wprowadzony w atmosferze skandalu, mówi o tym że samochód, który ma brać udział w wyścigu musi mieć swój uliczny, cywilny odpowiednik. Tym samym oba modele Mégane Trophy utraciły fabryczną homologację - dokument dopuszczający samochód do występowania w wyścigach; (szczegóły w: Regulamin Techniczny Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski, art.1.1, w zw. z zał. "J" MKS-FIA, art. 251.1 (analogicznie w DSMP).
Uznano, że skoro Renault Mégane Trophy (które stworzone zostało tylko do wyścigów), nie posiada homologacji do jazdy po drodze publicznej, to brak mu ulicznego odpowiednika. Patrząc od strony konstrukcyjnej to faktycznie nie spotkamy na drodze Renault Mégane wyposażonego w 3,5 litrowy silnik V6, umieszczony w miejscu tylnych siedzeń i bagażnika. Ciekawostką jest fakt, że Renault produkowało kiedyś model Clio z silnikiem V6 umiejscowionym tak jak w opisywanym Mégane Trophy. Jednakże porównując wygląd pojazdu seryjnego i wyścigowego od razu zauważamy oczywiste podobieństwa w wyglądzie. Jednakże okazało się że podobieństwo stylistyczne i ta sama nazwa to zbyt mało. Interpretacja regulaminu wyłożona przez władze Polskiego Związku Motorowego, nie pozostawiła złudzeń. Renault Mégane Trophy musiało odejść z klasy D4 i ewentualnie przenieść się do nowej klasy - prototypów, w której ścigałoby się samo ze sobą...


Jeśli chodzi o modelarstwo to wspaniałą miniaturę w skali 1:18 przedstawiającą Renault Mégane Trophy I zrobiła firma Solido. W tej samej skali, firma Norev wydała Renault Mégane Trophy II.
Firma Bburago produkuje modele przedstawiające Renault Mégane Trophy II, w skali 1:24 i 1:43. I to właśnie ten najmniejszy model mam w swojej kolekcji.



Jakość odwzorowania miniatury Renault Mégane Trophy II w skali 1:43, jaką zaserwowała kolekcjonerom firma Bburago, stoi na najwyższym poziomie. Widać, że położono ogromny nacisk na wierne oddanie szczegółów. Patrząc na przód modelu, widać prawidłowe odwzorowanie kratek i wlotów wentylacyjnych umiejscowionych w zderzaku. Wyraźnie zaznaczono także charakterystyczny "uśmiech". Rzecz, która mnie absolutnie zaskoczyła znajduje się na kloszach reflektorów przednich. Bardzo wyraźnie zaakcentowano na nich wytłoczenie, które imituje układ luster wewnątrz lamp. W miniaturze szczegółowo odwzorowano większość otworów wentylacyjnych, które odpowiadają za prawidłową cyrkulację powietrza i chłodzenie podzespołów samochodu. Są one doskonale widoczne na masce oraz w bodykicie. Można dostrzec także ten, znajdujący się tuż nad przednią szybą. Po prawej stronie, na słupku "B" znajdują się otwory "systemu szybkiego tankowania". Patrząc na tył modelu, w oczy rzuca się ogromny dyfuzor z wyraźnie zaakcentowanym układem wydechowym. Ponad nim zaznaczono wspaniały szczegół - malutki napis "Renault" wraz z trzecim światłem "stop". Prawdziwym majstersztykiem są tylne lampy. Nie dość, że są odlane z czerwonego przezroczystego tworzywa, to posiadają głębie - charakterystyczne kwadraty składające się na wnętrze lampy. Nad modelem góruje charakterystyczny spojler. Na jego płacie zmieściła się naklejka z napisem" "Renault Sport". Boczne stateczniki pomalowano srebrną farbą. W tym modelu zainstalowano klatkę bezpieczeństwa. Jest to niezwykle rzadko pojawiający się detal w produktach 1:43 firmy Bburago. Model pomalowany jest wspaniałym złotym lakierem, który delikatnie opalizuje w promieniach słonecznych.




Więcej zdjęć: w galerii Bburago 1:43

pvs


Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie treści postów oraz zdjęć bez zgody autora zabronione.

piątek, 15 lutego 2013

MINIuzupełnienie.

W poście, w którym poruszyłem temat przedziwnej różnorodności modeli MINI Coopera, jakie oferuje obecnie firma Bburago, nie wyczerpałem tematu całkowicie. W związku z zakupem MINI Coopera (2000), nasunęły mi się nowe przemyślenia. Dotychczas miałem niebieskiego MINI Coopera produkcji włoskiej. Różnice pomiędzy modelem "włoskim", a "chińskim" dość dokładnie opisałem już w cytowanym powyżej poście. Jednakże muszę go uzupełnić.

Na wstępie trzeba stwierdzić, że dookreślenie przez Bburago nazwy MINI Cooper, dodatkiem "2000" to strzał we własną chińską modelową stopę. Od 1994 roku do chwili obecnej marka Mini jest własnością koncernu BMW. Nowy właściciel zdecydował się na wprowadzenie do oferty nowego Mini dopiero w 2001 roku, a nie jak sugeruje producent Bburago - w 2000 roku. Tak się akurat składa, że w 2000 roku wciąż produkowano i sprzedawano klasycznego Mini Coopera, którego produkcja zaczęła się w 1959 roku. Być może jednak dodatek "2000" nie sugeruje roku produkcji samochodu, który przedstawia miniatura. Może to oznacza pojemność silnika. Nie jest to wytłumaczenie pozbawione sensu, bowiem MINI dostępne jest z dwu litrowym, 141 konnym, silnikiem Diesla. Jednakże moim zdaniem, najbezpieczniej jest przyjąć teorię opartą o faceliftingi samochodu. W Internecie dostępne są zdjęcia, na których widać, że MINI może mieć atrapy chłodnicy w różnych wielkościach, w zależności od roku produkcji i wersji silnikowej. Przyjmując tę teorię, mogę śmiało napisać, że obecnie jestem w posiadaniu dwóch wersji tego samochodu. Pierwsza, to włoskie wydanie MINI Coopera przedstawiające samochód z pierwszych lat produkcji. Druga, to chińskie wydanie MINI Coopera przedstawiające samochód po faceliftingu. Do takiego wniosku doszedłem, przeglądając w internecie zdjęcia samochodów marki MINI.
Pewnie, część z Czytelników zwróciła już uwagę, że co jakiś czas słowo "mini" napisane jest w całości dużymi literami. Nie jest to błąd lub niedopatrzenie z mojej strony. To zabieg celowy.
Gdy koncern BMW nabywał markę Mini w 1994 roku, zastrzegł, że będzie produkował całkowicie nowy model samochodu pod nazwą MINI, pisaną w całości wielkimi literami. Głównie chodziło o to, by wprowadzić rozróżnienie pomiędzy poprzednim, klasycznym i kultowym dziś samochodem, a nowym modelem produkowanym przez nowego inwestora.
Wielokrotnie widywałem MINI Coopera (2000) w różnych sklepach, lecz nie przypadł mi on do gustu. Nie podobało mi się ozdobne malowanie miniatury - dwa białe pasy na masce oraz flaga na dachu. Jednakże, zupełnie przypadkiem, udało mi się znaleźć poszukiwany i pozbawiony zbędnych malunków model. Mało tego, mój egzemplarz pomalowany jest wspaniałym ciemno zielonym metalicznym lakierem. Na pewno jest to wersja 2000, ponieważ ma charakterystyczny, największy grill z całej rodziny MINI Cooperów w skali 1:43 od Bburago. 


Oba modele prezentują taką samą jakość wykonania. Pomiędzy nimi są trzy główne różnice: MINI Cooper (2000) ma większy grill, w całości malowany srebrną farbą, ma także pomalowane na biało zewnętrzne lusterka wsteczne. Na tylnym zderzaku zaznaczono srebrną farbą światło przeciwmgielne, w stylu tzw. lexus look (biały klosz, a lampa świeci na czerwono).


W moich zbiorach nie mogło zabraknąć jeszcze jednego Mini. Samochodu, który zmotoryzował Wielką Brytanię. Mini z 1959 roku - ikona brytyjskiej motoryzacji.
Mini został zaprojektowany przez Aleca Issigonisa, jak głosi legenda, na serwetce w kawiarni. Samochód powstał w odpowiedzi na kryzys paliwowy, który trwał od 1956 roku. Dostęp do ropy naftowej został mocno ograniczony w wyniku konfliktu wokół Kanału Sueskiego. Ograniczenia w dostępności paliwa zaowocowały zwiększonym popytem na małe i oszczędne samochody. I tak oto narodziła się legenda motoryzacyjna. W prestiżowym konkursie na "Samochód XX wieku", Mini zajął 2 miejsce, tuż za pierwszym seryjnie produkowanym samochodem: Ford Model T.

Niestety model, który oferuje firma Bburago, chyba nie zostanie ikoną modelarstwa. Największym (dosłownie) i najbardziej rzucającym się w oczy mankamentem modelu są koła. Są one zbyt duże. Samochód Mini był wyposażany w charakterystyczne malutkie 10-calowe koła. Nie było opon do tak małych kół. Stworzyła je od podstaw firma Dunlop. Oczywiście nie wymagam od Bburago produkcji kół przeznaczonych specjalnie do tego modelu. Jednakże produkują już małe kółka, które są montowane np. w modelu Citroena C1. Na obecnych kołach Mini wygląda jakby miał założone co najmniej 30 calowe felgi. Bryła nadwozia także wydaje się nieco za duża jak na miniaturę naturalnie małego autka. W moim egzemplarzu bardzo podoba mi się kolor. Na myśl przywodzi klasyczny wyścigowy zielony lakier "British racing green", charakterystyczny dla brytyjskich samochodów wyścigowych. Kolor lakieru kontrastuje z białym dachem. Przednie reflektory otoczone są srebrną ramką. Grill oraz zderzaki także są chromowane. Na tylnym zderzaku,  po lewej stronie widoczna jest imitacja lampy przeciwmgielnej. Jest to bardzo ładnie wykonany detal. Tylne lampy są czerwone i zawierają zaznaczony podział na poszczególne segmenty. Niestety brak podziału na poszczególne kolory.


Zestawiając ze sobą Mini i MINI od razu widać, że nowy model samochodu nawiązuje stylistycznie do swojego klasycznego brytyjskiego poprzednika. Linia nadwozia jest podobna. Z każdej strony widać podobieństwa pomiędzy samochodami. Oba auta mają dwu bryłowe nadwozie z krótkim przodem i pochyloną tylną częścią nadwozia. Linia MINI zbliżona jest do tej zaprezentowanej w 1959 roku, jest jednak zdecydowanie spokojniejsza i bardziej aerodynamiczna. Oczywiście samochody mają zupełnie inne wymiary. MINI nie jest już małym samochodzikiem jak kultowy poprzednik. Bardzo podoba mi się podobieństwo zlokalizowane w przedniej części obu pojazdów. Przednie reflektory w obu modelach umieszczone są w stylizowanych otworach - tubusach umieszczonych na szczycie nadkola. Pomiędzy nimi przechodzi maska silnika, która umieszczona jest wyraźnie poniżej górnej krawędzi nadkola. Kształt atrapy chłodnicy także jest podobny. W obu modelach jej kształt jest trapezoidalny.
Dzięki podobnemu kolorowi, modele ładnie prezentują się razem. Na zdjęciu wyglądają jak dziadek z wnukiem ;)


Więcej zdjęć: w galerii Bburago 1:43

pvs

Postscriptum:

25 lutego 2013 roku, miałem okazję dokładniej przyjrzeć się miniaturze Mini Morrisa w skali 1:43 firmy Bburago, wykonanemu w Chinach ("Made in China"). Na zdjęciach powyżej widoczny jest model Mini Morrisa, który wchodzi w skład mojej kolekcji. Jednakże mój egzemplarz został wyprodukowany we Włoszech, ("Made in Italy"), gdy Bburago było jeszcze włoską firmą. 
Korzystając z okazji porównałem oba pozornie identyczne miniatury. Pomimo, że modele pochodzą z różnych lat i okresów działalności firmy Bburago to mają identyczne koła. Na pierwszy rzut oka oba egzemplarze mają ten sam kolor. Ciekawostką jest jednak to, że "chińska" wersja pomalowana jest zielonym metalicznym lakierem, w przeciwieństwie do "włoskiej", która pomalowana jest zwykłym zielonym lakierem. Model "chiński" ma pomalowane na pomarańczowo przednie kierunkowskazy. Model "włoski" ma je jedynie odlane. Tył także jest różny. Pod tylną szybą "chińskiej" miniatury naklejono znak producenta "Mini". "Włoska" miniatura takiego znaku nie posiada. Mam wrażenie, że jest także nieznaczna różnica w tylnych kloszach lamp. Wydaje mi się, że "chińczyk" ma lampy matowe, a "włoch" bardziej przezroczyste. Jest także delikatna rozbieżność w odcieniu tworzywa, z którego odlane jest wnętrze. Tablice rejestracyjne, na obu egzemplarzach maja ten sam numer, lecz odrobinę różnią się rodzajem czcionki.
Nie sądziłem, że to kiedykolwiek przyznam, ale "chińska" wersja wydaje się bardziej dopracowana niż starszy, "włoski" odpowiednik.

pvs

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie treści postów oraz zdjęć bez zgody autora zabronione.