piątek, 27 września 2013

Szybka Żabka.

Z samochodem Porsche 928 S4 jest trochę jak z Żabą ze starego kawału o tym jak Lew zwołał w puszczy zebranie wszystkich zwierząt. Następnie kazał im się podzielić: na lewo te mądre, a na prawo te piękne. Zwierzęta zrobiły jak kazał, tylko Żaba została na środku i siedzi. - A ty co? - pyta Lew. - A co się mam ku....a; rozdwoić?
I tak samo jest z modelem 928, zwłaszcza gdy włączy się wysuwane wyłupiaste przednie lampy. Podobnie jak żabka z kawału, samochód ten jest trochę piękny i trochę mądry. Oryginalna futurystyczna stylistyka, jednych wprawia w zachwyt, a innych zniechęca. Silnik umieszczony z przodu jest nietypowym rozwiązaniem jak na Porsche, ale dzięki temu zmieszczono pod maską widlastą ósemkę zapewniającą doskonałe osiągi i wysoka prędkość maksymalną.

W 1971 roku rozpoczęły się prace nad nową gama modeli samochodów Porsche. Firma chciała rozwinąć ofertę o samochody wyposażone w silniki czterocylindrowe (model 924), sześciocylindrowe (następca modelu 911) oraz ośmiocylindrowe (model 928). Wobec niesłabnącej popularności modelu 911, zarzucono prace nad jego następcą i skupiono się na opracowaniu pozostałych dwóch modeli.
Prace nad modelem 928 nie przebiegały bezproblemowo. Na początku 1973 roku gotowy był silnik przeznaczony do nowego samochodu. W porównaniu do dotychczasowych silników opracowanych w zakładach Porsche, nowa jednostka miała nietypową konstrukcję. Był to pierwszy w historii firmy silnik chłodzony cieczą. Niestety, podczas pierwszego testu na hamowni, nie wytrzymał blok silnika, który po prostu pękł. Konstrukcja bloku silnika została wzmocniona i kolejne próby obciążeniowe nowa jednostka napędowa przechodziła już bezproblemowo. W 1975 roku rozhulał się na dobre kryzys paliwowy, który na rok wstrzymał prace nad samochodem. Aż wreszcie w 1977 roku, na salonie samochodowym w Genewie, odbyła się premiera Porsche 928. W 1978 roku otrzymał tytuł "Samochód Roku".
Jak na koniec lat 70 ubiegłego wieku nowe Porsche cechowało się futurystyczną linią nadwozia i bardzo zaawansowana techniką. Karoserię wykonano z blach ocynkowanych. Natomiast maskę silnika oraz klapę bagażnika produkowano z lekkiego aluminium. Należy też wspomnieć o nietypowym wykonaniu zderzaków. Te są niejako zintegrowane z nadwoziem i tworzą z nim jedną bryłę. Było to dość nietypowe rozwiązanie jak na późne lata siedemdziesiate. W tych czasach stosowano zderzaki, które były czarne, plastikowe i mocno wystawały poza obrys nadwozia. Zderzaki zintegrowane z nadwoziem zaczęto stosować na szeroką skalę dopiero mniej więcej po 2000 roku. W długiej masce umiejscowiono oryginalnie wyglądające reflektory, które po włączeniu podnoszą się. Silnik umieszczono z przodu, a dla lepszego rozłożenia masy pojazdu, skrzynia biegów znajdowała się na tylnej osi.
Porsche 928 produkowano od 1977 do 1995 roku i w tym czasie samochód przeszedł tylko jeden znaczący facelifting. W 1987 roku wprowadzono kosmetyczne zmiany w stylizacji nadwozia. Najbardziej widoczna zmiana dotyczyła tylnych lamp, które stały się większe i bardziej wyraziste. Na przestrzeni lat Porsche 928 było dostępne w kilku wersjach silnikowych. Jedną z nich była zaprezentowana w 1986 roku wersja oznaczona symbolem S4. Samochód wyposażono w silnik V8 o pojemności 5 litrów. Motor posiadał wtrysk paliwa i dysponował mocą 316 koni mechanicznych. Auto można było rozpędzić do 274 km/h, co nawet w czasach współczesnych jest bardzo dobrym wynikiem.

Firma Bburago zdecydowała się na opracowanie i wydanie w skali 1:43, miniatury Porsche 928, oznaczonej symbolem S4. Prezentowany egzemplarz został wyprodukowany w latach 90, we Włoszech. Znajduje się w moim posiadaniu od nowości, lecz niestety nie pamiętam kiedy dokładnie został zakupiony.


Prezentowana miniatura została polakierowana przez firmę Bburago dość nietypowym, acz miłym dla oka zielonym lakierem. Wykonanie stoi na dość wysokim poziomie. W maskę ładnie wkomponowano przednie reflektory. Pomiędzy nimi naklejono duży znak firmowy Porsche. Na zderzaku wytłoczono lampy odpowiadające za kierunkowskazy, światła pozycyjne i przeciwmgłowe. Wytłoczono nawet miejsce na tablice rejestracyjną. Poniżej znajduje się czarna kratka wlotu powietrza, która jest spinka łączącą nadwozie z podwoziem. Na tylnej części pojazdu króluje sporych rozmiarów spojler. Pod nim, na blendzie pomiędzy światłami, wytłoczono napis "Porsche". W prawdziwym samochodzie blenda ta jest czerwona i naklejona jest na krawędź klapy bagażnika. Wraz z tylnymi lampami tworzy wizualnie jedną całość. Na jej powierzchni faktycznie znajduje się czarny napis "Porsche". Cieszy fakt, że firma Bburago zdecydowała się odtworzyć ten element. W ładnie wyprofilowanym zderzaku znalazło się także miejsce na podwójna końcówkę wydechu oraz na czarną spinkę łączącą karoserię z podwoziem, która jednocześnie imituje miejsce na tablice rejestracyjną.



Z profilu model także prezentuje się interesująco. Na powierzchni karoserii znajdują się wszelkie przetłoczenia. Widoczne są poszerzenia progów i dolnej części zderzaków. Producent nie zapomniał o odtworzeniu klamki i zamka drzwi.


Więcej zdjęć: w galerii Bburago 1:43

pvs


Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie treści postów oraz zdjęć bez zgody autora zabronione.

piątek, 20 września 2013

BMW na piątkę.

BMW serii 5, wersja oznaczona kodem E34, to prestiżowa niemiecka, rodzinna limuzyna, opracowana i wdrożona do produkcji w końcu lat 80 ubiegłego wieku. Produkcja trwała od 1988 do 1996 roku. Samochód ten, to jedna z najsolidniejszych konstrukcji tamtego okresu. Współcześnie wciąż można spotkać go na ulicy. W swoich czasach był to pojazd niezwykle nowoczesny technicznie. Odznaczał się bardzo dobrymi właściwościami jezdnymi oraz wysokim komfortem podróżowania. Była produkowana nawet wersja z napędem na cztery koła. BMW serii 5 E34 ze względu na solidną konstrukcję nadwozia, montowane przednie poduszki powietrzne oraz ABS, uchodziło za pojazd bardzo bezpieczny. Linia nadwozia pomimo, że zaprojektowana została ponad 25! lat temu, w mojej ocenie wciąż wygląda świeżo i lekko. Według mnie jest to wzorzec samochodu typu sedan. Długa maska, duży przedział pasażerski i ładnie zaprojektowany i wkomponowany w nadwozie kufer, tworzą spójną stylistycznie całość. W 1992 roku, samochód przeszedł pierwszy facelifting. Przestylizowano lusterka na bardziej aerodynamiczne. Do wszystkich wersji wyposażeniowych zaczęto seryjnie montować poduszkę powietrzną kierowcy. W silnikach pojawiły się zmienne fazy rozrządu. 4 biegowa automatyczna skrzynia biegów została zastąpiona przez odmianę 5 biegową. W połowie 1994 roku miał miejsce drugi facelifting. Tym razem przestylizowano przód pojazdu. Zmienił się kształt grilla zwanego "nerkami", czyli przedniego wlotu powietrza charakterystycznego dla wszystkich samochodów spod znaku bawarskiej niebieskiej szachownicy. Od tego czasu zaczęto seryjnie montować poduszkę powietrzną pasażera w każdej wersji wyposażeniowej pojazdu. Wyprodukowano ponad 1,3 mln egzemplarzy i różnych wersji BMW serii 5 E34.

W mojej kolekcji miniatur firmy Bburago wykonanych w skali 1:43, znajduje się czerwone BMW 5 E34. Wyprodukowano je we Włoszech. Jest to model oznaczony symbolem 535i, co oznacza że ten egzemplarz przedstawia samochód wyposażony w silnik benzynowy o pojemności 3,5 litra. Był to rzędowy, 6 cylindrowy motor, o mocy 211KM. Silnik ten występuje w egzemplarzach "piątki' produkowanych od 1988 do 1993 roku. Niestety ze względu na brak widocznych charakterystycznych detali, trudno jest mi jednoznacznie określić, z którego roku produkcji pochodzi wersja samochodu przedstawiona przez miniaturę. Mam także wątpliwości co do zachowania skali. Wydaje mi się, że model BMW serii 5 w skali 1:43, powinien być nieco większy.


Widoczne na zdjęciach BMW 535i znajduje się w moim posiadaniu od połowy lat 90. Nie pamiętam dokładnych okoliczności towarzyszących pojawieniu się tego modelu w moich zbiorach. Prawdopodobnie był to prezent, który miał służyć jako zabawka. Stąd te kilka widocznych zadrapań na listwie drzwi i progu. Pamiętam jednakże dokładnie, że pierwotnie, ta prezentowana miniatura była wyposażona w naklejki wyścigowe "Canon". Któregoś dnia doszedłem jednak do wniosku, że samochód tego typu, nie nadaje się do uczestnictwa w wyścigach. W związku z powyższym, naklejki usunąłem. Pozostawiłem jedynie znaczek na masce.
Przód miniatury zdradza, że jest to wersja z tak zwanym "wąskim" grillem. Widoczne są "wąskie nerki" w centralnej części pasa przedniego. Zostaną one rozszerzone dopiero we wspomnianym powyżej faceliftingu z 1994 roku. Niezbyt dokładnie wykonano przednie reflektory. Ten model BMW miał charakterystyczne podwójne okrągłe lampy, które przez lata były znakiem rozpoznawczym bawarskiej marki. Niestety w prezentowanej miniaturze producent odlał charakterystyczne okrągłe reflektory na przezroczystym prostokątnym elemencie. W efekcie lampy widoczne w miniaturze ledwie przypominają te znane z prawdziwego samochodu. W tylnej części modelu wraz z karoserią odlano kształt i układ tylnych świateł. Czarne miejsce to typowa dla firmy Bburago spinka łącząca karoserię z podwoziem. Idealnie odwzorowuje tablicę rejestracyjną.


Z profilu miniatura prezentuje się, w mojej opinii bardzo dobrze. Doskonale zachowane są proporcje pomiędzy maską, kabiną pasażerską i linią bagażnika. Wszelkie przetłoczenia i listwy ozdobne zostały prawidłowo odtworzone. Ciekawostką jest wnętrze. Dotarłem do informacji, że firma Bburago produkowała BMW 535i w skali 1:43 zarówno z kierownicą jak i bez niej. Na tylnej kanapie widoczne są zagłówki. Jest to element, który w produktach Bburago z początku lat 90, pojawiał się niezwykle rzadko w tej skali.

Więcej zdjęć: w galerii Bburago 1:43

pvs


Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie treści postów oraz zdjęć bez zgody autora zabronione.

piątek, 13 września 2013

Policyjne bambino.

Fiat 500 Polizia Municipale to najmniejszy radiowóz dostępny w gamie modeli wykonanych w skali 1:43 przez firmę Bburago. Przedstawia pojazd służący w barwach Polizia Municipale czyli włoskiej policji. Polizia Municipale, to organ pilnujący porządku, strzegący praworządności w terenie zabudowanym, we włoskich miastach. Do głównych zadań tej formacji należy kontrola ruchu drogowego. Czuwają także nad przestrzeganiem krajowych i lokalnych przepisów dotyczących na przykład handlu oraz zwierząt. Do ich obowiązków należy też sprawdzanie legalności pobytu osób przebywających na terenie Włoch. Co ciekawe ten rodzaj policji nie zajmuje się zapewnieniem tak zwanego bezpieczeństwa publicznego. To należy do obowiązków Polizia di Stato czyli policji miejskiej.


Prezentowany Fiat 500 został niezwykle dokładnie wykonany przez firmę Bburago. Miniatura pochodzi z czasów tuż po burzliwych przemianach mających miejsce w firmie Bburago w 2005 roku. Została wyprodukowana w Chinach. Zaskakuje mnoga ilość detali. Kalkomania przedstawiająca biegnący dookoła karoserii biały pas oraz napis "Polizia", jest bardzo dokładnie naniesiona. Na nadwoziu znajdują się znaczki, herby i emblematy charakterystyczne dla Polizia Municipale. Na dachu widoczny jest numer alarmowy. Z każdej strony modelu znajduje się symbol tej formacji. Przednie kierunkowskazy pomalowane są pomarańczową farbą. na tylnej części modelu doskonale widoczne są przetłoczenia imitujące otwory wentylacyjne znajdujące się wokoło silnika. Na tylnej klapie znajduje się tablica rejestracyjna. Uwagę zwraca srebrna kalkomania będąca po lewej stronie tablicy rejestracyjnej. Naklejka przedstawia napis "Fiat 500L". Pomimo niewielkich rozmiarów, grafika jest bardzo dobrej jakości dzięki czemu bez trudu można ją odczytać. Jednakże mnie najbardziej urzekło światło błyskowe umieszczone na dachu. Nie jest to zwykły kawałek niebieskiego plastiku przytwierdzony do dachu. Imitacja lampy znajduje się w ciemnej obudowie. Całość wiernie odzwierciedla prawdziwy kształt i formę włoskiego koguta policyjnego.




Więcej zdjęć: w galerii Bburago 1:43

pvs


Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie treści postów oraz zdjęć bez zgody autora zabronione.

piątek, 6 września 2013

Duża vs. mała.

Na pomysł napisania niniejszego artykułu, wpadłem już jakiś czas temu. Wszystko zaczęło się od kupna na aukcji internetowej modelu w skali 1:43, który jest prawie identyczny z samochodem, którym poruszam się na co dzień. Niestety okoliczności nie sprzyjały przygotowaniu materiałów do publikacji. Albo panujące nieodpowiednie warunki atmosferyczne skutecznie uniemożliwiały wykonanie zdjęć samochodu, albo gdy pogoda była idealna, to auto nie było odpowiednio przygotowane do sesji fotograficznej etc. Wreszcie, gdy wakacje dobiegały już końca udało mi się zsynchronizować wszystkie elementy (odpowiednia pogoda, czysty pojazd, naładowane baterie w aparacie), niezbędne do wykonania sesji fotograficznej.
Pomysł na artykuł, w moim mniemaniu jest dość nietypowy. W treści pragnę porównać pełnowymiarowy pojazd, którym poruszam się na co dzień, z jego zminiaturyzowanym odpowiednikiem. Oba modele zostały zakupione w autoryzowanym salonie i są w moim posiadaniu od nowości.


Ford Fiesta wytwarzany jest nieprzerwanie od 1976 roku. Ten model jest jednym z najdłużej produkowanych obecnie samochodów. Oczywiście współczesna Fiesta jest całkowicie inna od tej z lat 70. Każda kolejna generacja (obecnie siódma generacja (Mk VII) po faceliftingu), jest udoskonaleniem poprzedniej wersji. Wciąż jest to autko małe, łatwe do prowadzenia i parkowania w zatłoczonych miastach. Konstrukcja jest dość prosta i przede wszystkim trwała. Zmienia się wygląd, rozwiązania techniczne lecz nie zmienia się ta koncepcja małego samochodu miejskiego opracowana przez Forda w latach 70 ubiegłego wieku.


Prezentowany Ford Fiesta jest szóstą generacją (Mk VI) tego popularnego miejskiego samochodu. Model ten produkowany był od końca 2001 do 2008. Jesienią 2005 roku miał miejsce gruntowny, "duży" facelifting. Zmiany objęły pas przedni i tylny. Przeprojektowano przednie reflektory i tylne lampy. Zastosowano nowy wzór zderzaków. Zwłaszcza tylny zderzak zyskał na urodzie dzięki wkomponowaniu w niego miłych dla oka, dużych okrągłych świateł odblaskowych. Całkowicie zmienił się wygląd deski rozdzielczej. Była dostępna w kilku wariantach kolorystycznych (m in. czerwono - czarna i niebiesko - czarna). Pojawiły się nowe modele fabrycznych radioodbiorników, które od teraz mogły być wyposażone w zewnętrzne źródło dźwięku (AUX). Czarne wewnętrzne klamki zamieniono na srebrne aluminiowe. Oczywiście dostępne były nowe wzory tapicerek, kołpaków i felg aluminiowych. Mało kto wie, ale nie był to jedyny facelifting, któremu poddano małego Forda. Na przełomie 2003 i 2004 roku, Fiesta Mk VI przeszła bardzo kosmetyczne, lecz zauważalne zmiany. Przestylizowano zegary oraz zmieniono podświetlenie wskazówek z pomarańczowego na czerwone. Zmienił się kształt wyświetlaczy ciekłokrystalicznych pokazujących ilość paliwa w baku oraz temperaturę cieczy chłodzącej. Do czasu "małego" faceliftingu standardowo montowano deskę rozdzielczą, której górna część była koloru czarnego, lecz spód był w odcieniach szarości. Boczki drzwi także były szare. Trzeba przyznać, że to "rozjaśniało" małe wnętrze. Do dziś się zastanawiam dlaczego zrezygnowano z tego rozwiązania na rzecz stosowania w późniejszym okresie produkcji jednolicie czarnej deski rozdzielczej i czarnych boczków drzwi. Dwukolorowa deska rozdzielcza nadal była dostępna w najdroższej i prestiżowej wersji Ghia. Natomiast od "małego" faceliftingu w niektórych "średnich" wersjach wyposażeniowych, zaczęto lakierować na kolor nadwozia zewnętrzne klamki, listwy boczne oraz listwę klapy bagażnika, w której ukryto oświetlenie tylnej tablicy rejestracyjnej. Malowano albo klamki, albo listwy boczne, choć są wersje, w których wszystkie te elementy są w kolorze nadwozia. Przy okazji tego faceliftingu także pojawiły się nowe (jasne) wzory tapicerek, nowe wzory kołpaków i felg aluminiowych.


Ford Fiesta znajdujący się w moim posiadaniu został wyprodukowany w marcu 2005 roku. Jest to wersja z silnikiem diesla TdCi o pojemności 1.4l i mocy 68 KM. Jednostka napędowa powstała w kooperacji z Peugeotem. Niestety nie ma sportowego charakteru. W przypadku gdy w samochodzie znajdują się cztery osoby, a bagażnik wypełniony jest walizkami, mocy, zwłaszcza na podjazdach, na pewno brakuje. Jednakże nieobciążona Fiesta, jest żwawa i wesoło pokonuje kilometry. Największym atutem jednostki napędowej jest jej mały apetyt na paliwo. Przy delikatnym obchodzeniu się z pedałem gazu, można uzyskać katalogowe wartości spalania lub nawet niższe. Średnie spalanie w cyklu mieszanym latem, w przypadku mojego egzemplarza oscyluje w okolicach 4.2l /100km. Kilkukrotnie udawało mi się przejeżdżać w cyklu mieszanym dystans 1000 km bez potrzeby wizyty na stacji benzynowej i uzupełniania 43 litrowego zbiornika paliwa.


Zawieszenie jest dość sztywno zestrojone, ale dzielnie radzi sobie z polskimi drogami. Nie lubi poprzecznych nierówności nawierzchni. Jest zaskakująco trwałe. Fiesta bardzo dobrze trzyma się drogi i pewnie zachowuje się w zakrętach. Układ kierowniczy jest precyzyjny. Kierownica pracuje lekko, ale stawia delikatny opór, co pozwala bardzo dobrze wyczuć zachowanie samochodu. Prowadzenie daje bardzo wiele przyjemności z jazdy.
Fiesta przeznaczona jest do jazdy miejskiej, więc w mieście czuje się najlepiej. Jest mała i zwinna. Ze względu na niewielkie rozmiary łatwo ją zaparkować. W samochodzie panuje bardzo dobra widoczność. Jednakże przednie słupki są dość grube i czasem przeszkadzają zasłaniając widok podczas wykonywania manewru skrętu. Prześwit sprawia, że nie trzeba się obawiać nieco większych niż standardowe, krawężników. Zaskakuje wielkość kabiny. Jak na samochód, którego długość nie przekracza 4 metrów, Fiesta oferuje naprawdę dużo miejsca dla pasażerów i ich bagaży. Mając 190 cm wzrostu bez problemu zajmuje miejsce za kierownicą. Tylna kanapa także zapewnia komfort podróżowania. Siedząc z tyłu nie zahaczam kolanami o oparcia przednich foteli. Nie uderzam głową o sufit, co niekiedy zdarzało mi się w samochodach wyższej klasy. Fiesta może nie jest stworzona do dalekich podróży, lecz pomimo swoich rozmiarów, bez znacznego uszczerbku na komforcie podróżowania, mieści 4 osoby wraz z bagażem. Po rozłożeniu tylnych siedzeń zmieści rower górski. Ponadto w przypadku weekendowych wyjazdów narciarskich i po rozłożeniu 2/3 części oparcia, zabiera na pokład 3 osoby, sprzęt narciarski (jednakże snowboard nie dłuższy niż 166cm) oraz inne narciarskie bagaże.


Mój egzemplarz ma przejechane 140 tyś km i właściwie jest bezawaryjny. Oczywiście wszelkie elementy mechaniczne oraz płyny, które w naturalny sposób ulegają zużyciu należy w odpowiednim czasie wymieniać. Natomiast szczęśliwie nigdy nie przytrafiła mi się żadna przykra niespodzianka połączona z przymusowym postojem na poboczu drogi. Za każdym razem Fiesta zawozi mnie bezpiecznie na miejsce przeznaczenia i z powrotem. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że najmniej trwałym mechanicznie elementem wchodzącym w skład układu napędowego jest łożysko półosi napędowej. Otóż po przejechaniu nieco ponad 70 tyś km traci swoje właściwości łożyskowania, zaczyna buczeć. W związku ze stawianymi przezeń oporami, niesprawne łożysko zwiększa opory toczenia pojazdu oraz spalanie. W skrajnych przypadkach może dojść do ukręcenia półosi napędowej. Bardzo trwałe okazało się być sprzęgło, które skutecznie działało przez 100 tyś km. Delikatnie traktowany układ hamulcowy także sprawnie wyhamowywał Fiestę przez 100 tyś km. Po tym dystansie zostały wymienione klocki i tarcze hamulcowe na przedniej osi. Na tylnej osi wciąż znajdują się skutecznie działające fabryczne bębny hamulcowe. Przy 130 tyś uszkodzony został amortyzator tylnego koła. Stracił swoje właściwości amortyzujące. Panowała wtedy zima, w różnych miejscach nawierzchni pojawiały się ubytki. Uszkodzenie powstało prawdopodobnie w wyniku silnego kontaktu układu zawieszenia z klasyczna zimową drogową dziurą. Gdyby nie to, para tylnych fabrycznych amortyzatorów wciąż dzielnie służyłaby w samochodzie.
Jakiś czas temu awarii uległa manetka służąca do sterowania wycieraczkami. Po próbie uruchomienia spryskiwacza przedniej szyby, włączała się tylna wycieraczka. Przełącznik ten bez problemu można wymienić we własnym zakresie. Nie trzeba ściągać koła kierownicy. Wymiana niektórych elementów oparta jest o zasadę plug & play, co umożliwia samodzielną naprawę. Ma to oczywisty wpływ na obniżenie kosztów utrzymania samochodu.
Wielu potencjalnych użytkowników rezygnuje z zakupu samochodu z silnikiem diesla wyposażonego w system common rail, argumentując to niską trwałością podzespołów i wysokimi kosztami naprawy listwy wtryskowej common rail lub turbiny. Jednakże z własnego doświadczenia wiem, że kulturalnie traktowany zespół napędowy, będzie kulturalnie się zachowywał. Silnik diesla zamontowany pod maską opisywanej Fiesty, pomimo przebiegu 140 tyś km, wciąż równo i gładko pracuje radośnie klekocząc. Z rury wydechowej nie wydobywają się żadne niepokojące wyziewy.
W pewnych kręgach szeroko pojętych fanów motoryzacji panuje pogląd, że samochody marki Ford to synonim pojęcia korozja. Faktycznie prawdą jest, że po ulicach porusza się sporo pojazdów tej marki, których nadwozie jest delikatnie mówiąc, w katastrofalnym stanie. Jednakże stan ten dotyczy egzemplarzy dość już wiekowych i w większości przypadków zaniedbanych. Koncern Ford na wyprodukowane przez siebie modele, udziela 12 letniej gwarancji na perforacje nadwozia. Rozwiązanie to skutecznie eliminuje problemy z korozja, pozostawiając zawartość portfela użytkownika Forda, w nienaruszonym stanie. Nie ukrywam, że w prezentowanej Fieście korozja także się pojawia, ponieważ jest to przedmiot metalowy, od 8 lat wystawiony na działanie czynników atmosferycznych. W przypadku prezentowanego egzemplarza gwarancja wciąż obowiązuje, co w prosty sposób przekłada się na niewystępowanie ognisk korozji na powierzchni karoserii.



Prezentowana miniatura Forda Fiesty w skali 1:43, została wykonana dla sieci dealerskiej Forda, przez znaną firmę Minichamps. Ten niemiecki producent słynie z wytwarzania dokładnych i precyzyjnych modeli samochodów i ciężarówek. Miniatura Forda Fiesty przedstawia wersję produkowaną pomiędzy 2001, a 2003 rokiem. Można to poznać po wnętrzu, które jest czarno szare oraz po charakterystycznym dla tego okresu produkcyjnego, wzorze zegarów.
Model wykonany jest na najwyższym poziomie. Obfituje w liczne drobne detale. Zwłaszcza wnętrze wykonano niezwykle precyzyjnie. Na miniaturowych nawiewach poza kratką wentylacyjną są widoczne nawet srebrne obwódki. Widoczne są zegary oraz radio fabryczne. Po jego prawej stronie można zauważyć cztery przyciski odpowiadające za sterowanie ogrzewaniem przedniej i tylnej szyby. Miniaturowe klamki wewnętrzne mają inny kolor niż tapicerka drzwi. Jedynym mankamentem jaki udało mi się wypatrzeć jest światło cofania, które znajduje się po nieprawidłowej stronie modelu. Fiesta Mk VI produkowana do 2005 roku miała pojedyncze światło cofania znajdujące się oczywiście po prawej, a nie po lewej stronie jak to jest odwzorowane na miniaturze. Poza tym szczegółem, mała Fiesta prawidłowo odwzorowuje swój prawdziwy odpowiednik.





pvs


Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie treści postów oraz zdjęć bez zgody autora zabronione.


Ja.A.