sobota, 22 czerwca 2013

Gwiazda ze Stuttgartu.

W sierpniu 2000 roku, moi rodzice, ja oraz zaprzyjaźniona z nami rodzina posiadająca dwóch synów, z czego jeden będący moim rówieśnikiem, wszyscy razem wybraliśmy się na wspólne wakacje. Plan urlopu obejmował tydzień zwiedzania oraz tydzień pobytu w jakimś ładnym miejscu. Głowy rodzin ustaliły, że będziemy zwiedzać południową część Niemiec, zahaczymy o Strasburg we Francji, Bolzano we Włoszech i Księstwo Lichtenstein. Finalnie dojedziemy do Innsbrucka w Austrii, gdzie zaplanowany został tygodniowy odpoczynek po tygodniowej podróży. Pamiętam, że udało mi się namówić tatę, by zaplanował trasę w taki sposób, żebyśmy mogli zwiedzić muzeum Mercedesa w Stuttgarcie oraz muzeum Porsche mające siedzibę w Zuffenhausen pod Stuttgartem. To właśnie z Muzeum Mercedes-Benz przywiozłem bohatera dzisiejszego artykułu. W 2000 roku była to nowość zarówno motoryzacyjna, jak i modelarska - Mercedes-Benz C-Klasse (W203). Mój egzemplarz został wyprodukowany przez firmę Schuco, w skali 1:43, dla koncernu Mercedes-Benz. Wiadomo to, dzięki charakterystycznemu szaro-czarnemu pudełku, na którym poza gwiazdą Mercedesa, brak jakichkolwiek innych oznaczeń. Nie ma nawet oznaczeń producenta miniatury. Te znajdują się wyłącznie na podwoziu i podstawce, do której przykręcony jest model.


Mercedes-Benz C-Klasse (W203), produkowany był w latach 2000-2007. Na początku 2004 roku nieco odświeżono model. Kosmetycznym zmianom uległ wygląd zewnętrzny samochodu. Delikatnie przemodelowano zderzaki, progi oraz lampy. We wnętrzu miedzy innymi zmieniono zegary oraz panel sterowania klimatyzacją. Wprowadzono także nowe rozwiązania techniczne w samochodzie. Trzeba jasno stwierdzić, że dla marki Mercedes-Benz, każdy wprowadzony do produkcji model samochodu jest przełomem i krokiem milowym jednocześnie. Nie inaczej było w przypadku C klasy (W203). W tym przypadku innowacyjnym posunięciem było zerwanie z tradycyjnym oznaczaniem modelu samochodu w zależności od pojemności zamontowanego silnika pod maską. I tak Mercedes Benz C 180 miał zamontowany silnik o pojemności, nie 1.8l jak sugerowałaby naklejka na klapie bagażnika, lecz 2.0l (podobnie inne jednostki napędowe: C240 - 2.6l, C200 - 1.8l, C200K - 1.8l, C230 - 2,5l). Nie trudno się domyślić, że od tej pory zapanował niepotrzebny chaos w kwestii oznaczeń poszczególnych egzemplarzy C klasy (W203).



W miniaturze przedstawiającej samochód Mercedes-Benz C Klasa (W203) w skali 1:43, wykonanej przez firmę Schuco, nie brakuje drobnych detali. Na szczególną uwagę zasługuje przedni grill, który jest transparentny. Nie jest to wkładka z tworzywa sztucznego. Kratka wykonana jest bardzo delikatnego i cienkiego metalu. Odstępy pomiędzy żeberkami nie są "namalowane". Jest to naturalna przestrzeń, przez która można zajrzeć w głąb, pod maskę. Na masce lśni mikroskopijna "gwiazda mercedesa". Jest ona wykonana niemal z zegarmistrzowska precyzją. Sposób odwzorowania tylnych świateł, może nieco zawieść. Są wykonane z przezroczystego plastiku, który został pomalowany w odpowiednich miejscach czerwona farbą. Przezroczyste pozostały miejsca imitujące kierunkowskazy i światła wsteczne.


Wnętrze miniatury wykonane jest z ogromną precyzją i z dbałością o detale. Jednakże jest jedna nieścisłość dotycząca wyposażenia widocznego we wnętrzu. Na podstawce ekspozycyjnej dołączonej do mojej miniatury widnieje napis "Avangarde". Jest to nazwa jednej z trzech wersji wyposażeniowych montowanych w samochodach marki Mercedes-Benz. Taka wersja C klasy (W203) charakteryzowała się, między innymi aluminiowymi wstawkami ozdobnymi znajdującymi się na konsoli centralnej oraz na wewnętrznej stronie drzwi. Jak widać na zdjęciach, mój egzemplarz ma we wnętrzu "drewniane" wykończenie deski rozdzielczej, co stoi w sprzeczności z opisem znajdującym się na podstawce ekspozycyjnej dołączonej do tej miniatury.


Więcej zdjęć: w galerii Mercedes - Benz.

pvs



Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie treści postów oraz zdjęć bez zgody autora zabronione.

piątek, 21 czerwca 2013

Cabrio idealne na wiosnę, rozwiązanie konkursu.

Dziś, to jest 21 czerwca 2013 roku, o godzinie 7:04 czasu lokalnego mroźna i deszczowa wiosna odeszła w niepamięć ustępując miejsca wyczekiwanej przez wszystkich porze roku, jaką jest lato. Aktualna temperatura to 32°C, zachmurzenie umiarkowane, widoczność doskonała. Żywię gorącą nadzieję, że całe lato będzie tak słoneczne i gorące jak jego pierwszy dzień.

Czas także najwyższy by podsumować plebiscyt, który rozpoczął się pierwszego dnia wiosny bieżącego roku, dotyczący wyboru samochodu o otwartym typie nadwozia, który idealnie nadawałby się do przejażdżek w upalne dni.
Jak pewnie niektórzy z Czytelników pamiętają, w konkursie brało udział siedem cabrioletów. Każdy z nich był inny. Każdy z nich charakteryzował się innymi cechami, miał swoje wady i zalety.
Głosami czytelników niniejszego bloga malehobby.blogspot.com, oraz głosami użytkowników najlepszego polskiego forum modelarskiego zrzeszającego miłośników firmy Bburago - "Bburagofan", na czoło stawki walczącej o zaszczytny tytuł "Cabrioletu idealnego na wiosnę", wyłoniło się dwóch kandydatów. Są to Mercedes-Benz 300SL (R129) oraz BMW Z8 (E52). Jak widać pomiędzy reprezentantem koncernu montującego gwiazdę na masce, a konkurentem wyposażonym w biało niebieskie śmigło i nerki, zażarta i bezwzględna walka jest po prostu nieunikniona. Jednakże ja, administrator tego bloga, organ prowadzący konkurs oraz przewodniczący jury i to wszystko w jednej osobie, pomimo panującego upału musiałem te patową sytuację rozstrzygnąć. Przejrzałem "regulamin konkursu", przeczytałem całą "Wikipedię" oraz obejrzałem zdjęcia zamieszczone  w "Google Grafika", do 10 strony włącznie. Te trzy niezależne źródła dały mi pełny pogląd na zaistniałą sytuację i umożliwiły podjęcie decyzji, w której wyłoniłem zwycięzce konkursu "Cabrio idealne na wiosnę".

Zwycięzcą konkursu "Cabrio idealne na wiosnę", głosami internautów i moim decydującym głosem powziętym po rozpatrzeniu wszelkich za i przeciw, ogłaszam:

Mercedes-Benz 300SL (R129) jest cabrioletem idealnym na wiosnę.




Gratuluję!


Więcej zdjęć: w galerii Bburago 1:43

pvs


Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie treści postów oraz zdjęć bez zgody autora zabronione.

piątek, 14 czerwca 2013

Najmniejsza gwiazdka.

Czerwiec, bez wątpienia kojarzy się z początkiem wakacji. Jak wiadomo wakacje to ukochany czas odpoczynku i relaksu. Wakacje to także okres, w którym wszystkie polskie telewizje, nie wiadomo dlaczego, zaczynają powtarzać programy, które zostały wyemitowane raptem pół roku wcześniej. Oczywiście pomijam tutaj fakt, że wszelkie te tasiemcowe produkcje dostępne są także w każdej chwili w odpowiednich serwisach internetowych. Jednakże skoro w świecie mediów, latem zmianie ulega cała ramówka programowa, ja także postanowiłem dopasować mojego bloga do tego powszechnego trendu. W przeciwieństwie jednak do komercyjnych mediów, nie zamierzam umieszczać powtórek opublikowanych już artykułów. Rozpoczynam całkowicie nową serię publikacji dotyczących modeli wykonanych w skali 1:43. Seria ta będzie ukazywała się cyklicznie, na zmianę z artykułami dotyczącymi miniatur w skali 1:43 firmy Bburago. Mam nadzieję, że zabieg ten urozmaici treści zamieszczane na blogu czyniąc go ciekawszym i bardziej interesującym dla szerokiego grona odbiorców.


Bohater artykułu stoi na mojej kolekcjonerskiej półce już od wiosny 1998 roku. Ojciec przywiózł mi go z podróży służbowej do Düsseldorfu. Pamiętam, że gdy rozpakowałem prezent, wzbudził on we mnie ogromne emocje. Tak wykonanej miniatury nigdy wcześniej nie widziałem. Nie miałem możliwości. Dziś wszystko można zobaczyć w internecie, jednakże w tamtych czasach było nieco inaczej. U schyłku XX wieku, internet w Polsce dopiero "raczkował" poprzez modemowe połączenie telefoniczne. W tych czasach nie było jeszcze serwisu Allegro, a eBay miał dopiero 3 lata. Wrażenie zrobiła na mnie także masa miniatury. Model jak na swoje niewielkie wymiary jest po prostu ciężki.


Tata wręczył mi Mercedesa A 140 (W168) w skali 1:43, firmy Herpa. Kupił mi model tego samochodu ponieważ mały Mercedes wprowadzony do seryjnej produkcji w 1997 roku, kilka miesięcy później, stał się słynny na cały świat. Jego sława nie wynikała z tego, że był to pierwszy Mercedes z napędem na przednie koła. Nie wynikała także z jego innowacyjnej budowy typu "sandwich". "Kanapkowa" konstrukcja powodowała, że podczas zderzenia czołowego tego małego auta, silnik wraz ze skrzynia biegów wślizgiwał się pod podłogę, zamiast opierać się o ścianę grodziową oddzielającą komorę silnika od przedziału pasażerskiego. Najmniejszy z Mercedesów zasłynął spektakularną wywrotką podczas tak zwanego "testu łosia". Jest to sprawdzian dla nowych samochodów opracowany przez szwedzkich dziennikarzy. Polega na dojechaniu do przeszkody z odpowiednią prędkością, gwałtownym hamowaniu, wyjechaniu na sąsiedni pas ruchu celem ominięcia przeszkody i powrocie na swój pas. Nazwa testu wzięła się od manewru polegającego na ominięciu prawdziwego łosia, który często, chętnie i nagle wyłania się z lasu chcąc przejść na drugą stronę skandynawskiej drogi. A Klasa (W168) okazała się niestabilna podczas tego testu i wywróciła się na dach. Mercedes - Benz początkowo zbagatelizował to wydarzenie. Jednakże później koncern zatrzymał produkcję małego Mercedesa, zatrzymał jego sprzedaż oraz wycofał wszystkie sprzedane dotychczas egzemplarze. Problem wywrotności samochodu w zakręcie, rozwiązano poprzez seryjny montaż układu stabilizującego tor jazdy (ESP) oraz modyfikując zawieszenie. Produkcja "poprawionej" A Klasy (W168) ruszyła 26 lutego 1998 roku. Produkcję tej generacji zakończono w 2004 roku. W 2001 roku pojawiła się przedłużona o 17 cm A Klasa "Long". Dłuższa wersja miała inne oznaczenie kodowe nadwozia (V168 - limuzyna przedłużona - Verlangerter Wagon).


Model Mercedes A 140 (W168) w skali 1:43 firmy Herpa nie jest zabawką. Bez cienia wątpliwości można powiedzieć o nim, że jest to wierna replika samochodu, wykonana w skali. W takim przypadku nie będę dokładnie opisywał jakości wykonania, bo ta jest właściwie bez zarzutu. Skupię się na elementach, które zwróciły moją uwagę. Przednie światła nie są wykonane najlepiej. Brak w nich prawdziwej głębi. Natomiast tylne lampy mają nadruk imitujący kierunkowskazy oraz światła wsteczne. Ciekawostką jest wycieraczka tylnej szyby, która jest namalowana farbą.


Jeśli chodzi o wnętrze miniatury, to uwagę zwraca dwukolorowa deska rozdzielcza. Oczywiście na jej powierzchni znajdują się wszelkie kratki nawiewów i przetłoczenia. Miniaturowe boczki drzwi, są wierną repliką tych występujących w prawdziwym samochodzie. Podłokietnik w drzwiach odlany jest wraz z tapicerką drzwi, natomiast rączka służąca do zamykania, jest osobnym, "doczepionym" elementem.


Mój Mercedes A Klasa (W168) firmy Herpa nosi symbol "140", który oznacza pojemność silnika. W moim przypadku jest to benzynowa jednostka napędowa o pojemności 1,4 litra, dysponująca mocą 82KM. Przy lusterku wstecznym widnieje napis "Classic", który określa wersje wyposażeniową. Firma Herpa produkowała tego Mercedesa w kilku kolorach i w kilku wariantach wyposażeniowych. Często można tę miniaturę kupić z zamontowaną imitacją dużego zamkniętego szyberdachu harmonijkowego. Taką wersję A Klasy ma na przykład Michał.


Więcej zdjęć: w galerii Mercedes - Benz.

pvs


Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie treści postów oraz zdjęć bez zgody autora zabronione.

piątek, 7 czerwca 2013

Er five.

Renault R5 Turbo produkowane było w latach 1980 - 1984. Jest to wyczynowa wersja samochodu Renault R5, i powstała stricte po to, by brać udział w rajdach samochodowych. Jednakże aby francuska rajdówka mogła ścigać się w Rajdowych Mistrzostwach Świata, firma Renault musiała zbudować co najmniej 500 seryjnych egzemplarzy odmiany R5 Turbo. W sumie powstało ponad 3500 sztuk tej wersji samochodu. Istniały dwie odmiany R5 Turbo: Turbo 1 oraz Turbo 2. Obie wersje nie różniły się od siebie wizualnie. Różnice tkwiły w materiałach, które były wykorzystane do produkcji pojazdu. Jednakże Renault R5 w wersji Turbo znacznie różniło się od zwykłej, seryjnej R5. W celu obniżenia masy część nadwozia R5 Turbo wykonano z aluminium i tworzyw sztucznych. Podwozie zostało usztywnione, zmodyfikowano zawieszenie oraz hamulce. Niemniej jednak największa różnica pomiędzy wersjami Turbo a "cywilną" tkwiła za przednimi fotelami. Mianowicie wersja Turbo miała silnik umieszczony w miejscu gdzie w zwykłej wersji R5 znajdowała się tylna kanapa. Czterocylindrowa, rzędowa jednostka napędowa została umiejscowiona centralnie czyli nad tylna osią pojazdu. Pojemność silnika wynosiła 1,4 litra, ale dzięki zastosowaniu turbodoładowania, intercoolera i wtrysku paliwa, moc wynosiła 162KM. Dzięki temu małe Renault mogło rozpędzić się do 205km/h. Moc przenoszona była na tylne koła za pośrednictwem 5cio biegowej manualnej skrzyni biegów. W związku z tym, że francuscy inżynierowie zdecydowali się umieścić silnik centralnie, musieli wygospodarować wystarczającą ilość miejsca, oraz zapewnić jednostce napędowej odpowiednie chłodzenie. Nadwozie R5 Turbo zostało poszerzone o 27 cm w stosunku do nadwozia zwykłej R5. W samochodzie seryjnym boczna krawędź pojazdu znajdowała się zaraz przy tylnych światłach. W poszerzonych nadkolach R5 Turbo kryją się otwory wentylacyjne doprowadzające powietrze do silnika. Gorące powietrze ucieka otworami wentylacyjnymi umieszczonymi z tyłu, tuż obok tylnych lamp. Dzięki pogłębionym wnękom kół można było zamontować szerokie felgi i ogumienie. We wnętrzu samochodu z oczywistych względów było miejsce tylko dla kierowcy i pasażera, którzy siedzieli w głębokich kubełkowych fotelach.


W moich zbiorach znajduje się rajdowa odmiana Renault R5 Turbo w skali 1:43 wyprodukowana we Włoszech przez firmę Bburago w latach 80 ubiegłego wieku. Jest to egzemplarz z charakterystycznymi dla tamtego okresu, kołami o wzorze z czterema srebrnymi kwadratami. Przez krótki czas miałem możliwość porównać mój egzemplarz z miniaturą wyposażoną w koła o wzorze z pięcioma srebrnymi kwadratami. Ten charakterystyczny wzór był typowy dla miniatur Bburago w skali 1:43, produkowanych w latach 90 ubiegłego stulecia. Jednakże poza różnym wzorem felg, żadnych innych różnic pomiędzy nimi nie zaobserwowałem. "Młodsza" miniatura znalazła się u mnie tylko przejazdem w drodze do nowego właściciela. Obecnie Renault R5 Turbo z nowszym wzorem kół uświetnia zbiór Pawła "Pablo".


Modele w skali 1:43 produkowane w latach 80 ubiegłego wieku przez firmę Bburago nie obfitowały w nadmierną ilość drobnych detali. Jednakże szczegółowość modelu Renault R5 Turbo w skali 1:43 stoi na wysokim poziomie. Uwagę zwracają zderzaki, które są w innym kolorze niż nadwozie miniatury. Spowodowane jest to tym, że podwozie, które jest wykonane z białego tworzywa, zostało odlane wraz ze zderzakami. Szczegółowość przedniego zderzaka stoi na bardzo wysokim poziomie. W jego górnej części znajdują się trzy otwory wentylacyjne, które w prawdziwym samochodzie doprowadzały powietrze niezbędne do prawidłowego chłodzenia chłodnicy. Otwory są "głębokie" i bardzo wyraźnie widoczne. Na obu brzegach zderzaka znajdują się delikatne przetłoczenia o wzorze drobnej siatki. Producent miniatury w ten sposób zaznaczył występujące w tym miejscu światła pozycyjne oraz kierunkowskazy. W dolnej części zderzaka znajdują się wykonane w podobny sposób, dodatkowe światła przeciwmgłowe. Zderzak posiada liczne masywne przetłoczenia.
Przednie światła wykonano z przezroczystego tworzywa. Na powierzchni klosza odtworzono wzór, który w prawdziwym reflektorze, odpowiadał za rozpraszanie snopa światła na drogę. Pomiędzy lampami zamontowano czarną atrapę chłodnicy. Element ten jest jednocześnie klipsem łączącym karoserie z podwoziem. Patrząc na miniaturę od przodu nie da się nie zauważyć delikatnych poszerzeń nadkoli. Nawet na tym małym modelu widać, że były one bardzo masywne. Tył poszerzony jest dużo bardziej niż przód. Ma to oczywiście związek z umiejscowieniem silnika z tyłu. W szerokich tylnych nadkolach doskonale widać wszystkie otwory wentylacyjne. W miniaturze tylne lampy są odlane wraz z karoserią i pomalowane na kolor nadwozia. Pomimo tego da się bezproblemowo odróżnić sekcję odpowiadającą za kierunkowskaz (górny "klosz") oraz za światła mijania/stopu (dolny "klosz"). Na powierzchni kloszy znajduje się faktura imitująca ich głębie. Ponad lampami, na krawędzi tylnego słupka, widoczne jest przetłoczenie. W prawdziwym samochodzie na całej długości słupka "C", mieściły się otwory wentylacyjne, które były osłonięte delikatną siatką. Na powierzchni tylnej klapy wytłoczone jest miejsce przeznaczone do montażu tablicy rejestracyjnej. Obok są dwa odstające elementy, które imitują światła wsteczne, oraz światła oświetlające tablice rejestracyjną. Nie zabrakło także zamka na tylnej klapie. Na tylnej szybie widoczne są poziome linie, które odwzorowują mechanizm służący do "ogrzewania" szyby. Tylny zderzak jest masywny. Przy jego górnej krawędzi znajdują się "krateczki", które imitują światła odblaskowe. Pod zderzakiem widoczny jest żółty element z sześcioma kwadratami. W prawdziwym samochodzie w tym miejscu występowała metalowa listwa, która wykańczała spód zderzaka oraz jednocześnie podtrzymywała końcówkę rury wydechowej. W prezentowanej miniaturze firma Bburago na bazie tego elementu wykonała zaczep łączący karoserię z podwoziem. Tym samym producent zrezygnował z charakterystycznego klipsa na rzecz zaczepu będącego elementem karoserii, który wtyka się w podwozie.


Patrząc na miniaturę z profilu, wyraźnie widać spojler, który jest przedłużeniem dachu. Spojler jest delikatnie zadarty ku górze. Moją uwagę zwróciło szczegółowe wykończenie otworów okiennych. Miniatura pozbawiona jest lusterek wstecznych, co jest typowe dla produktów Bburago w skali 1:43 z tamtego okresu. Pod czarnym pasem naklejonym na drzwi widoczny jest otwór imitujący zamek drzwiowy. Z tej perspektywy doskonale widoczne są dwa otwory wentylacyjne znajdujące się w przedniej części poszerzenia tylnego koła. Niestety nie są pomalowane na czarno, co doskonale imitowałoby ich głębie. Jednakże wewnątrz otworów widoczny jest wzór siatki zabezpieczającej. Na masce miniatury także odwzorowano dość sporych rozmiarów otwór wentylacyjny. W prawdziwym samochodzie, wraz z przednimi otworami znajdującymi się w zderzaku i pomiędzy reflektorami, zapewniał prawidłową cyrkulacje powietrza wokół chłodnicy. Poniżej dolnej krawędzi drzwi znajduje się szeroki próg, który łączy przednie i tylne, wystające poza obrys auta, nadkola. 

Identycznie pomalowane Renault R5 Turbo (w kolorze żółtym z białymi zderzakami) faktycznie brało udział w Rajdowych Mistrzostwach Świata. Prawdopodobnie (sądząc po naklejkach), model przedstawia R5 Turbo, które brało udział w rajdzie Monte Carlo, który odbył się w 1981 roku. Ten rajd wygrał Jean Ragnotti, który prowadził debiutujący w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Świata samochód marki Renault R5 Turbo. Nie wykluczone, że firma Bburago wprowadzając do produkcji opisywaną miniaturę, chciała upamiętnić ten fakt.


Więcej zdjęć: w galerii Bburago 1:43

pvs


Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie treści postów oraz zdjęć bez zgody autora zabronione.